sobota, 31 grudnia 2016

życzenia noworoczne

Kochani, życzę Wam wspaniałego Nowe Roku 2017...niech będzie lepszy od 2016 roku. Bądźcie szczęśliwi...

czwartek, 29 grudnia 2016

niespodzianki świąteczne - prezenty od życia

Pisałam kiedyś, że jest we mnie napięcie oczekiwania na coś niewiadomego.Jakże te dni pokazały, ze psychika jednak wie najlepiej:
- przed świętami dostałam awans w pracy,
- przed świętami test ciążowy wskazał drugą kreseczkę...słabą ale zawsze drugą.
 A póxniej lawina:
- 23.12. - test z krwi BHCG - prawie 300,
- po pięciu dniach poziom Bhcg wzrósł do prawie 4000 :)
We wtorek jade do lekarza i nadal nie mogę uwierzyć,że można tak szybko zajść w ciążę z PCOS.

sobota, 17 grudnia 2016

choinka i szykowanie wyprawki

Od kilku dni przeglądam kartony z ubrankami niemowlęcymi. Nie, nie dla siebie ale dla mojej kuzynki, która spodziewa się córeczki za kilka tygodni i szykuję jej niezłą paczkę dla maluszka. Pozbywam się większości ubranek ale nie pozbywam się nadziei, że kiedyś będę jeszcze miała jednego maluszka. Może będzie to za kilka miesięcy a może za kilka lat ale będzie. A z klimatów świątecznych to kupiłam choinkę malutką żywą do pokoju córci, w stołowym stanie duża ale sztuczna. Jutro przystrajanie drzewek ponieważ córka o dziwo nie chciała tego robić dzisiaj. W ogóle bez entuzjazmu się odniosła do posiadania choinki w domu. Bardziej to my rodzice byliśmy emocjonalnie nastawieni a ona..." naszą propozycję strojenia choinki zbyła "może jutro".

środa, 14 grudnia 2016

przygotowania świąteczne

Jutro wracam do pracy ale wcale nie czuję się lepiej. Ciagle kaszle a wczoraj pani doktor powiedziała, że chce mnie zostawić w domu do świąt ale...ja musze wrócić do pracy bo nie byłam w niej 9 dni i...zalezy mi na utrzymaniu się w tej pracy. No więc jutro wracam. Pierniki upiekłam, umyłam okna, firanki i zasłonki zmienione, dekoracje świąteczne porobione czekają na zawieszenie. Menu świąteczne równiez opracowane więc ze spokojem czekamy na Swięta i mogę wracać do pracy.

poniedziałek, 12 grudnia 2016

oczekiwanie na..."zimowe wakacje"?

Nie lubię tego napięcia oczekiwania...ale na co ja czekam? no właśnie tego nie lubię gdy moja psychika na coś czeka a ja nie wiem na co. Niedługo moje urodziny, no i święta ale raczej nie oczekuję niczego spektakularnego. Sylwester spędzamy w domu na domówce więc też bez rewelacji. Może czekam na czas kiedy usłysze, że cała nasza trójka jest zdrowa? albo że wyjeżdżamy na jakieś fajne "zimowe wakacje". Przeczucie oczekiwania towarzyszy mi co jakiś czas i w sumie nic się nie dzieje a przeczucie mija i...nie ma po nim śladu. Teraz jednak jestem pełna napięcia więc czekam powrotu do pracy (jestem na chorobowym) i odpoczynku bo siedząc z dzieckiem w domu nie odpoczywa się w ogóle. Takie życie mamy :(

czwartek, 8 grudnia 2016

Akademia Niechorowania

Na przekór tytułowi posta chorujemy. Ze względu ,ze jestem ambasadorem streetcomu w nowej kampanii Pelavo zapisałam się z córką do Akademii Niechorowania. Poniżej link do stronki gdzie można dowiedzieć się w jaki sposób wzmacniać odporność dziecka w sposób naturalny.
www.akademianiechorowania.pl
Niestety córka już 7 dni na antybiotyku i ma przedłużony go do 10 dni, ja wczroaj dostałam antybiotyk na 7 dni :( i oczywiście zwolnienie z pracy plus nakaz leżenia. Jak łatwo się domyślacie nie ma mowy o lezeniu gdyż siedzę z córką w domu...a jest to ruchliwa przedszkolna duszyczka. Wymyśla ciągle nowe zabawya dom wygląda jak sajgon. Moją chorobę zawdzięczam myciu okien w sobotę gdyż poczułam święta blisko i pomyłam okna, wyprała firanki, zasłonki i zrobiłam wiele innych porzadkowych spraw ale niestety to odbija się na moim zdrowiu. No więc chorujemy przynajmniej przez najbliższy tydzień :(
#PELAVO #MamMocWsobie #AkademiaNiechorowania

niedziela, 4 grudnia 2016

pomysł na prezent dla dziecka - Play - Doh Słodka kuchenka - cukiernia

Przedstawiam Wam dzisiaj zabawkę, w którą się bawimy z córką właśnie teraz gdy pisze tego posta. A mianowicie kupiłam córce na Dzień Dziecka ciastolinę Play-Doh Słodka kuchenka - cukiernia.

Tytuł: ciastolina Play-Doh Słodka kuchenka - cukiernia. 

 Skład opakowania: kuchenka, w częściach do montażu, 4 opakowania ciastoliny w tym jedna Play-Doh plus, która łatwiej sie wyciska; akcesoria do wyrobu ciasteczek, instrukcja. Pełną zawartośc obrazują zdjęcia poniżej. 

Marka: Hasbro,
Cena: od 65 zł wzwyż. Ja kupiłam w Leclercu za 69,00zł a w sklepach internetowych jak czytam promocyjną cena wynosi 75 zł. Warto jak widac rozejrzeć się po marketach za promocjami.
Opis - moja opinia:

Zabawka uwielbiana przez moją córkę i jej koleżanki i kolegów. Długie godziny świetnej zabawy. Wiele akcesoriów daje możliwość tworzenia wspaniałych ciastek i ciasteczek. Różnorodność form do wyciskania sprawia ,że i dorośli łatwo się wciągają w zabawę. Instrukcja montażu prosta. Dużą atrakcją jest sygnał dźwiękowy wydawany przez kuchenkę "gdy ciastko jest już upieczone". Przyznam się szczerze ,że kupiłam ten prezent z oporami gdyż uważałam, że zestaw nie jest wart tak wysokiej ceny ale rozczarowałam się pozytywnie. Tak, zestaw jest wart swej ceny a radość dziecka jest bezcenna. 

 
 Polecam na prezent dla dzieci w wieku 3 plus. 

 

piątek, 2 grudnia 2016

streetcom nowa kamapnia - syropy Pelavo

Streetcom sprawił mi niespodziankę prawie mikołajkową a raczej mojemu dziecku. Trafiliśmy z dzieckiem do kampanii syropów Pelavo. Akurat moja córka choruje, co u niej jest czestsze niż momenty nie chorowania. Paczka nas zaskoczyła zawartością.

Skład paczki:
9 syropów Pelavo: 7 na grypę i przeziębienie, jeden na nos i zatoki, jeden na gardło, krtań,
kilka poradników dietetycznych
kilka ulotek.
Na pierwszy rzut oka: paczka świetna, poradniki dietetyczne z fajnymi , zdrowymi przepisami plus naklejki dla dziecka z napisami "Masz w sobie moc" czy "Mistrz marchewki" itp. Ulotki napisane rzeczowo, dokładnie. Więcej o syropach jak zaczniemy testować. Obecnie córka ma zapalenie oskrzeli więc ciężko coś mi więcej pisać.

wtorek, 29 listopada 2016

Pomysł na prezent dla dziecka - Plastociasto kolorowe fryzury

Kochani w związku z tym, że coraz bliżej mikołajkowy dzień i świąteczne obdarowywanie się prezentami, proponuję Wam kilka postów na temat zabawek dla najmłodszych, które sprawdziły się u mojej córki. Może będzie to podpowiedź co Mikołaj przyniesie Waszym milusińskim. Dzisiaj proponuję zabawkę kreatywną na długie godziny a nawet dni. Uwaga nie są to posty sponsorowane a tylko przegląd mój indywidualny szafy mojego dziecka. Moja indywidualna opinia.

"Plastociasto kolorowe fryzury" 

Marka:  
Elefun Toys.
Zawartość opakowania:
5 opakowań Ciastoplasto w różnych kolorach 
- fotel fryzjerski (do złożenia)
- nożyczki i grzebień,
- nakładki "głowy klienta",
- brokat do fryzur,
- naklejkę i  kolorową planszę.
 

 

Cena: 17 zł w Biedronce (kupowałam jak widać w marcu tego roku ale wiem, że ten zestaw pojawia się co jakiś czas w Biedronce gdyż widziałam go już kilka razy)
Mój opis:
Z tego zestawu można wyczarować różne fryzury a dziecko może samo je modelować np. skracając fryzurkę za pomocą nożyczek czy układając ją za pomocą grzebyczka. Może też ją fajnie ozdobić posypując brokatem.


Ciastoplasto jest elastyczne, ładnie pachnie, nie brudzi. Ciekawe kolory. Minusem jest: to, że opakowania są z tych mniejszych ale nie małych. Jednak za cenę 17 zł to chyba byłaby przesada jakby były duże.
Fotel fryzjerski - szybko się składa, jednak na poczatku jego użytkowania trzeba pomagać dziecku dopóki się nie wyrobi gwint i już później lepiej i dziecko nie ma problemu po kilku razach użytkowania.
nakładki fryzjerskie -jest ich w zestawie cztery i dzięki ich wymianie można tworzyć najdziwniejsze fryzury. Dodając do tego brokat czy mieszanie kolorów jest genialna i kreatywna zabawa dla dziecka.
nożyczki i grzebyk - nożyczki bezpieczne plastykowe ale ostre świetnie tną plastociasto próbowałam przeciąć sobie nimi palca ale się nie udało :) jednak przy użytkowaniu nożyczek przez dziecko trzeba uwrażliwiać je na bezpieczne korzystanie z nich.
kolorowa plansza - świetnie tworzy nastrój prawdziwie fryzjerskiego salonu.
Plusy zabawki:
- kreatywna, 
- wiele akcesoriów za niską cenę
- bezpieczne dla małych dzieci od 3 lat
- dobrze opisana instrukcja
- różnorodne kolory plastociasto
- dużo zabawy
- mozna przez taką zabawę przygotowac dziecko do fryzjera
Minusy zabawki:
- na początku cieżko kręci się fotel z wyciskaniem masy ale to kwestia kilku zabaw i wszystko ok,
- nie można zostawiac na drugi dzień plastociasto w fotelu czy nakładkach ponieważ twardnieje i wtedy trzeba się natrudzić by oczyścić części. Najgorzej jest zostawić małe części ciastoliny w gwincie fotela , którym się wykręca plastociasto bo wtedy go zablokuje jak stwardnieje i ani drgnie. My tak zrobiłyśmy i...był spory problem. Jednak dziecku można wytłumaczyć, że po każdym dniu w takim salonie fryzjerskim nalezy sprzątać dokłądnie oczyszczając z plastociasta. Skutkuje. 
Podsumowując bardzo polecam zabawkę :)    
 


 

sobota, 26 listopada 2016

paczki mikołajkowe - kichające lale, kurteczki i słodkości

Kochani u nas się zaczęło czyli  pierwsza paczka mikołajkowa zawitała do naszych drzwi a w niej dwa prezenty dla mojej córci. Radości nie było końca bo mała dostała lalę , która kicha, mówi i śpiewa no ale problem pojawił się z tym, że trzeba takiej lalce wycierać nos, ubierac kurteczkę i podawać lekarstwo :) żeby lala odpowiadała trzeba robić to dośc precyzyjnie więc moja córka już po godzinie zabawy lalą pożałowała prośby do św. Mikołaja o lalę. Umęczona kazała mi ją wyłączyć i tak moja jedynaczka przekonała się co to znaczy mieć małe dziecko w domu. Przynajmniej w części. Dziecka niestety nie da się wyłączyć. Oprócz lali dostałą wiele książeczek i słodyczy oraz kurteczkę na zimę to od mojej mamy, która raczej juz standardowo kupuje małej kurtki na zimę i robi to rewelacyjnie. Sama bym lepszych nie kupiła i nawet nie wiem gdzie ona takie kupuje ale mówi, ze w zwykłym polskim sklepie z odzieżą dziecięcą u siebie w mieście. W drugiej paczce była lalka Barbie na rowerze , która bardzo ją zaintrygowała i o dziwo skomentowała z ulgą ,że ta lala nie gada :) więc czasem jest tak, że o czymś dziecko marzy a jak to dostanie to...niestety przekonuje się, że taka zabawka nie do końca jest dla niej dobra. Lalę schowałam i będę raz na jakiś czas ją wyciągać. Może jak mała podrośnie będzie bardziej z niej zadowolona. Najbardziej zainteresowana mała była plasteliną i książeczkami czyli tak raczej standardowo bez żadnych udziwnień. A życie nam mija od pracy do domu i przedszkola. Już się kończy listopad a ja z nadzieją patrzę w Nowy Rok. Czekam Nowego Roku ale w sumie nie wiem nawet dlaczego, może dlatego, ze mam stabilną sytuację w pracy i rodzinie. Zmian się żadnych nie spodziewam jakiś spektakularnych więc poczułam się spokojna i stabilnie.

sobota, 19 listopada 2016

mikołajkowe szaleństwo sklepowe

Coraz bliżej dnia św. Mikołaja. Zbiórka kaski w przedszkolu zaliczona więc moja córka dostanie 6 grudnia już paczkę. Przyjdzie do niej Mikołaj więc zwalniam się od organizowania czegoś specjalnego w domu. Rodzinka już dzwoniła co by chciała od św. Mikołaja i tak moja siostra usłyszała, ze mała chce lalkę płaczącą i śmiejącą się, mówiącą itp., moja mama usłyszała, ze chce maskotkę psa Alexa a kolejne osoby miały już łatwiej bo mojej małej wykończyły się pomysły i pragnienia i tylko powtarzała,że chce słodycze i jajko Kinder Niespodziankę :) więc nie ma wygórowanych marzeń. Jak pisałam rok temu zawsze prezenty kończą się na tym, ze mała dostaje nie to co chciała bo pomimo, że prosimy o coś konkretnie to i tak dostaje co innego dlatego na języku mam pytanie po co dzwonicie i pytacie jak i tak tego nie kupujecie. W tym roku to myślę, ze ze słodyczami to każdy wbije się w pragnienia córki. Babcia zapowiedziała, że kupi jej kurtkę ale na... zapytała, czy na 140 cm wystarczy?!! dla przedszkolaka na 140 cm?! wyjaśniłam jej,ze córcia owszem jest dużym dzieckiem ale 140 cm to lekka przesada. Staram się być kulturalna i przezyć lawinę pytań i milczę i podaję telefon córce by powiedziała czego chce ale boję się kolejnych rozczarowań bo wiem, ze córcia ma dobrą pamięć i będzie pytać dlaczego pomimo, że prosiła św. Mikołaja o to czy tam to dostała całkiem coś innego. Oczywiście tłumaczę jej, ze Mikołaj nie zawsze spełnia nasze marzenia bo...to czy tam to...ale czy nie lepiej powiedzieć rodzinie by darowała sobie tych pytań i kupiła to co będą uważać za stosowne. W tym roku powiedziałam wszystkim zainteresowanych co moja córka lubi z zabawek np. puzzle , układanki i jak będą kupować by to wzięli pod uwagę. Ucieszy się z wszystkiego gdyż nauczyłam ją, że od wielkości prezentu i jego ceny (ale to już dla starszych) nie zalezy nasza radość. Dlatego moja mała bardziej ucieszy się z jajka niespodzianki niż z tańczącej i śpiewającej Smerfetki, której się po prostu przestraszyła i...kazała schować. Szkoda mi tylko tego, że może nie dostać lalki co mówi czy maskotki psa więc sama się rozglądam za tymi rzeczami by w razie czego kupić jej na urodziny, które już w styczniu. Niestety jak każda mama staram się nie wpadać w szał zakupów mikołajkowych. Nie kupować reklamowanego badziewia ale i tak jestem świadkiem szału zakupowego mikołajkowego a przed świętami to już omijam sklepy z prezentami z daleka. Zawsze staram się robić takie zakupy wczesniej dlatego już wysłałam prezenty mikołajkowe  dla dzieci swoich przyjaciół. Nigdy też nie pytam co by chciały bo i tak mnie nie stać na kupowanie jakiś cudeniek. Kupiłam jednej lalki z konikami od Simby a drugim małą Syrenkę oraz buty Spidermana. Prezenty z tego co wiem trafione ale może tylko dlatego, ze pracuję z dziećmi i wiem co jest na chodzie :) a jak u Was, zakupy mikołajkowe rozpoczete?

środa, 9 listopada 2016

marazm

Zmęczona ganiam jak koń wyścigowy i cieszę się, że jeszcze mam poczucie humoru... kolejna dziewczyna ode mnie z pracy jest w ciąży. Od września to juz trzecia. A córka dzisiaj powiedziała mi, że śnił jej się braciszek...ale jak się obudziła to on znikł. Byłam prywatnie jakiś czas temu u lekarza od leczenia niepłodności. U mnie szanse obecnie są zerowe...nawet na leki nie zareagowałam tak jak powinnam a raczej w ogóle nie dało efektu. Leki na regulacje cyklu. Zastanawiam się czy to przez zmęczenie i stres w nowej pracy (nie takiej nowej bo już 2 miesiące pracuję) ale dzisiaj dowiedziałam się, że wiele dziewczyn w mojej pracy ma problem z okresem. Dlaczego? nie mam pojęcia co jest nie tak. Jak zwykle w listopadzie ogrania mnie nostalgia bo zbliżają się moje grudniowe urodziny i kolejny roczek mi uciekł :( ehhh stara już jestem.

niedziela, 6 listopada 2016

weekend z szarlotką w tle

Każdy dzień jest dla nas świętem. Moja córka tylko pyta kiedy będzie sobota. Spędzamy je w całości ze sobą. Wczoraj byłyśmy w krytym placu zabaw i w centrum radości. Potem poszłyśmy na deser do restauracji. Dzisiaj razem robimy szarlotkę.Po takim weekendzie trzeba jutro wrócić do pracy ale jakże z naładowanymi akumulatorami. Jestem szcześliwa ,że mam córkę. 

poniedziałek, 31 października 2016

odchodzenie czyli kilka słów o podróży do...

W psychologii małżeństwa i rodziny jeden z punktów kryzysowych cyklu życia rodziny jest moment powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. Pomimo, że nie był u nas to powrót po urlopie a podjęcie nowej i długogodzinnej pracy przeze mnie wywołało w mojej rodzinie kryzys. Odeszliśmy z męzem od siebie. Nie w sensie fizycznym ale w sensie emocjonalnym. Ciągłe oskarżenia, niezrozumienie, wyliczanie co kto zrobił w domu czy przy dziecku. Mąż wylicza mi każda godzinę spędzoną poza domem. obrzucamy się błotem i szczerze nienawidze wracać do domu gdzie czeka na mnie tylko mąż-męczennik i jego wymówki. Mąż pracuje też na cały etat ale... jakże łatwo siebie usprawiedliwiać. No ale... odeszłam od męza już w sensie nawet fizycznym bo nie sypiamy ze sobą od kilku tygodni. Mieszkamy w oddzielnych pokojach i jak wychodzimy z nich to tylko by się pokłócić. Niestety mam świadomość tego kryzysu i nawet próbowałam to zmienić ale wycofałam się szybko po zderzeniu się z niechęcią męża. No i tak tkwimy. Nie jedziemy nigdzie na 1 listopada i tylko w sercu zapalam znicze na grobach moich bliskich. W tych dniach odeszła też nauczycielka mojego dziecka. Miała zawał...była za młoda by umierać a śmierc przyszła tak szybko i nagle. Bolesna to strata i odejście.

niedziela, 23 października 2016

biustonosz Triumph i Adrian Mole

Kupiłam ostatnio dwie sztuki bielizny Triumpha. Majtki okazały się za duże a były takie ładne. Moja wina bo przymierzyłam tylko górę i zdziwiłam się, że zmieściłam się w obwodzie 85 a w miseczce F gdzie z reguły wchodzę w G. No tak niestety jestem posiadaczką dużego biustu i nie jest mi lekko z nim. Dół kupiłam w rozmiarze 44 i w sumie nie wiem co mnie tak natchnęło na taki rozmiar bo z reguły chodzę w mniejszym. Może te różowe koronki na majtkach tak mnie ogłupiły a może promocja, która po przeanalizowaniu wcale się nie okazała taką promocją :( w domu przymierzyłam i to całe szczęscie na swoją bieliznę i okazały się o wiele za duże. Teraz nie wiem co z tym zorbić bo zgubiłam paragon i pomyślałam, że dam przyjaciółce na urodziny ale czy wypada dawać kobiecie majtki chociażby były najbardziej eleganckie? mam duży dylemat chociaż znam się z nią od lat? W czasie wolnym jezeli takowy mam...co jest wręcz niewiarygodne jak to pisze (czyli po 22.00) czytam coś co mnie zaskoczyło...przez przypadek wpadł mi do ręki egzemplarz Sekretnego dziennika Adrana Mola" niejakiej Sue Townsennd. Zaczęłam czytać tom "lat 13 i 3/4". Dziwię się,że się wciągnęłam bo nie dość ,że w jednej z pracy borykam się z nastolatkami to jeszcze nocami czytam o nastolatkach itp. Jak się okazuje potrafię kupić szaleńczą bieliznę Triumpha w dziwnych rozmiarach to i potrafię czytać lekturę , o którą bym sama siebie nie podejrzewała. Czyżbym wkraczała w jakiś nowy okres w życiu? A może to efekt zrzucenia kilku kilogramów i nowej pracy. Mam ochotę na zmianę fryzury ale muszę jeszcze nieco zapuścić włosy...cała ja klasyczna nieprzywidywalność.

czwartek, 20 października 2016

praca i impreza integracyjna

Czas ucieka mi w nowej pracy szybko i drugi miesiąc już niedługo się skończy. W domu jak zwykle chorobowo bo mała pod opieką taty leczy problemy z oskrzelami ale od poniedziałku znowu do przedszkola. Dziś przyjeżdża teściowa ponieważ po pracy mam na 18.00 imprezę integracyjną w firmie. Moja pierwsza impreza integracyjna i jestem jej ciekawa. Na zaproszeniu widnieje teskt ,że przychodzimy bez swoich połówek i całe szczeście. Nie wyobrażam sobie iść z moim meżem , który jest tak spięty i nerwowy , że psuje nam każde wyjście i dlatego od jakiegoś czasu w ogóle staramy się wychodzić oddzielnie chyba że już musimy razem np. z okazji przedstawienia dziecka. Kreacja a nawet dwie przygotowane i buty i ...w ogóle wszystko. Jeszcze teraz przezyć te 8 godzin w firmie i....czeka mnie super wieczór ba noc w towarzystwie moich współpracowników.

niedziela, 9 października 2016

nowa praca czyli mama na karuzeli

Pracuję od trzech tygodni. Ciągnę cały etat w jednej firmie a w drugiej umowe zlecenie. Napisałam ciągnę bo inaczej tego się nie da nazwać. Już pierwszego dnia mojej nowej pracy córka rozchorowała się tak, ze mój maż musiał iśc na opiekę. Przepłakałam cały pierwszy tydzień tej pracy i to nie ze względu na warunki w pracy ale ze względu, ze nie mogę być przy córce gdy jest chora i w ogóle nie mogę teraz wiele rzeczy robić w domu. Wychodzę z domu przed 7.00 a wracam ok. 17.00 a parę razy w tygodniu o 20.00. Cieszymy się z męzem moją nową pracą bo w sumie dobre warunki gdyż konkretnie - pierwsza umowa w firmie i to już umowa na rok z pełnymi prawami pracowniczymi.Wszedzie indziej zbywano mnie umowami zleceniami. W mojej pierwszej firmie mają pretensje ,że przeszłam do innych ale...łączę prace i tu i tam ale tylko do końca roku bo później zostaje w nowej firmie. Stara nie ma mi jak na razie nic konkretnego na przyszłość do zaoferowania a nowa wabi możliwością szybkiego awansu z pensją o 1000 zł większą niż obecnie. Minus...jest się cały dzień w firmie i ogólnie wychodząc z pracy słaniam się na nogach gdyż tempo jest zawrotne a zmęczenie w piątek sięga zenitu. zasypiam w ubraniach :( całe szczęscie sa weekendy i jest moja kochana córeczka. Mąż niestety nie rozumie tego, że nie daję rady ogarniać domu w takim stopniu jak kiedyś. Na niego spadło multum nowych obowiązków a też pracuje na etacie. Rada dla wszystkich mam wracających do pracy: spiszcie zakres obowiązków z...własnym męzem. Powaznie , napiszcie to na kartce by nie było niedomówień...to ważne by przeżyć pierwsze dni w pracy :)

czwartek, 15 września 2016

lekarzowo :) buty ortopedyczne i rtg migdałków

No więc zaczyna się ...przedszkolne wirusiska atakują...większość w naszym przedszkolu kicha, niektóre kaszlą...u nas tez nie wesoło bo mała jak kichała i miała katar od kilku dni tak teraz od wczoraj kaszle i ma chrypę :( maskara jakaś a dzisiaj raptem 15 sty :(ot życie przedszkolne. A my w myśl tytułu posta ganiamy po lekarzach... był ortopeda i... mamy zlecenie na buty ortopedyczne ? jeżeli ktoś wie jakie najlpesze dla 4latki (chodzi o markę ) to piszcie w komentarzach. Wczoraj laryngolog i...skierowanie na rtg migdałków no i jak będzie źle to szykujemy się na usunięcie trzeciego migdałka :( czeka jeszcze okulista i do kardiologa by się przydało przejśc bo córcia i mruży oczami i pewne raczej okularki ale ma też wadę serca wrodzoną więc czeka kolejna wizyta na kardiologii. A propos niw wiem czy kiedyś o tym pisałam, ale czy wiecie ,ze małe dzieci z wadą serca czekają na wizytę na nfz u kardiologa rok czasu? tyle my czekamy, dobrze ,że wada nie wymaga szybkich działań ale i tak uważam, ze to koszmar polskiej służby zdrowia :(

środa, 14 września 2016

pomagac czy nie pomagać

Wieczór , z córką bawimy się na podwórzu przed blokiem. Powoli inne dzieci z mamami wracają na kolacje do swoich domów. W końcu zostajemy ja z córką i jeszcze inna starsza dziewczynka, która idzie do swojego bloku po czym wraca i wykazuje zdenerwowanie ale nic nie mówi tylko usiłuje jeździć na hulajnodze. Po kolejnym podjeździe pod swój blok zaczyna pod drzewem płakać. Podchodze i pytam co się stało. Dziewczynka jest niepełnosprawna intelektualnie w stopniu umiarkowanym, ma 10 lat. Mówi, ze nie może wejść do mieszkania bo mama nie otwiera. Szyb ko ustalam od dziewczynki, że podobno poszła z sąsiadką do pubu. Dziewczynka mieszka tylko z nią. Prosze ją o numer telefonu, dzwonię 10 razy na numer niby należący do jej mamy. Pukam do drzwi ale wszystko bezskutecznie. Dziewczynka płacze, że jakiś czas temu zamarł jej tata i teraz może mama. Uspokajam ją i pisze smsa na numer "niby mamy", bo zaczynam podejrzewać że może to nie jej numer, że dziewczynka się pomyliła. Pisze, że zabieram dziewczynkę do siebie, pisze adres i swoje namiary, ale ide jeszcze powiesić kartkę na drzwiach mieszkania gdyby się okazało że to nie numer telefonu mamy dziewczynki. Jest już ciemno. Jakie zaskoczenie było moje, gdyż w chwili gdy przyklejałam kartkę na drzwi mieszkania mamy dziewczynki , drzwi się otworzyły i kobieta stała w nich jakby nic ... na jej szyje rzuciła się jej córka. Powiedziałam kobiecie, ze dzwoniłam wiele razy na jakiś numer a ona mi spokojnie, że to jej numer telefonu. Kiedy zwróciłam jej uwagę ,że od godziny jej córka przechodzi gehennę bo została sama późnym wieczorem z obcą osobą do pomocy (bo w sumie jestem dla niej całkiem obcą osobą z innego bloku) a ona nie raczyła jej otworzyć drzwi to .... kobieta bąknęła coś niezrozumiale i zamknęła drzwi mi przed nosem. Od tego momentu a mineło kilka dni nie odzywa się do mnie i unika jak ognia a jak już się spotkamy odwraca głowę a dziecko przestało się bawić na naszym palcu zabaw. Nie mam pojęcia dlaczego ta kobieta tak postępuje. Czy zrobiłam coś nie tak? czy to, ze pomogłam jej 10 letniej córce dodatkowo niepełnosprawnej to jakieś przestępstwo. Od sąsiadki dowiedziałam się, że kobieta zaczęła ostatnio popijać alkohol i w sumie chciałabym tej kobiecie i dziecku pomóc...bo zawodowo się takimi rzeczami zajmuję tzn. problemami rodzinnymi ale czy mieszać się w coś gdy kobieta sobie tego nie życzy. Mam przeczucie ,że tam nie dzieje się dobrze ale upośledzone dziecko jest wpatrzone w swoją mamę i to jego cały świat. Nie chodzi mi o przemoc ale o zaniedbanie i depresje u matki.  Jakie jest wasze zadanie? pomagać czy nie? co w takiej sytuacji robić?

czwartek, 1 września 2016

ból niepłodności

Dziecko odprowadzone do przedszkola i... powinnam być szczęsliwa bo...córcia chciała wracać do przedszkola i okazało się, że jedna z pań z maluszków została teraz wychowawczynią średniaków i córcia będzie miała teraz znajomą panią. Mam w końcu czas na ogarnięcie domu, umycie okien itp. Dziś też mamy rocznicę ślubu...kolejne wspomnienie w kronice naszego życia. Najbardziej powinnam się cieszyć, ze za kilka dni zaczynam nową pracę , pełnoetatową na umowę o pracę na czas określony ale ale z wizją umowy na czas nieokreślony. Hmmm otrzymanie nowej pracy na stanowisku ,którego nigdy nie miałam i nie robiłam tego co będę robić mnie trochę przeraziło, ale cóż trzeba się uczyć całe życie...a więc podjęłam wezwanie. Mam jednak doła...bo zadecydowaliśmy z meżem kilka tygodni temu, że będziemy starać się o dziecko ale tak na powaznie.Do tej pory nie wychodziło. Miałam poddac się licznym badaniom i stymulacji hormonalnej ale z względu na nową pracę zawieszamy po raz kolejny nasze starania na czas nieokreślony. Tylko ja już mam 35 lat...35 lat...i hormony we mnie szaleją, gdyż chcę już urodzić drugie dziecko. Chcę po raz kolejny pokonac PCOS i udowodnić,że można. Ryczę po kątach, w nocy nie mogę spac,że przynajmniej o kolejny rok musimy przesunąć starania...a lekarze starszą,że kady rok po 30stce to maleją szanse :( mój mąż kwituje to "najwyżej będziemy mieć tylko jedno, najważniejsza teraz jest praca". No tak facet zawsze może , a on jest już po 40stce i chyba nie myśli,że za kilka lat będzie wygladął jak dziadek swojego dziecka a nie jak tata. Jestem z tym bólem sama...sama ze strachem,że za rok, dwa okaże się,że stymulacja hormonalna już nie skutkuje a może już mi się nie nalezy ze względu na wiek??? ryczę, ryczę i dołuję się...a słońce świeci i wszystko inaczej się toczy niż chciałam. Myślę sobie przecież mam starą pracę, jest ok ale co z tego...jak ta nowa jest lepsza , na lepszych zasadach z perspektywami a dziecko...no cóż niepłodności nie leczy się z dnia  na dzień i w nowej pracy nie mogę od razu zachodzić w ciąże, po pierwsze jestem na razie niepłodna a po drugie nie chcę tego robić bo chcę być fair w stosunku do szefowej, która pokłada we mnie duże nadzieje. No i buczę sobie i myje te okropne okna :(

niedziela, 28 sierpnia 2016

Włochy we łzach

Dzisiaj miałam dzień pełen wzruszeń. Płakałam widząc krajobraz po trzęsieniu ziemi we Włoszech. Małą dziewczynkę, która przezyła...później wyłam jak Włodarczyk pobiła rekord świata w rzucie młotem, później na fragmentach filmu o Ince a teraz oglądając program dokumnetalny o Dywizjonie 303. Ostatnio jakaś płączliwa jestem i wrażliwa...ale czasem kobieta musi sobie popłakac i powzruszać się...:)

sobota, 27 sierpnia 2016

wyprawka dla dziecka - przedszkolaka

Czym bliżej 1 września tym gorączkowo wiele osób kompletuje wyprawkę do szkoły i do przedszkola. W tym roku jestem nieco już spokojniejsza niż rok temu, kiedy do każdego detala przykładałam wagę. Obecnie już sporo rzeczy zostało z ubiegłego roku. W "naszym" przedszkolu trzeba niewiele rzeczy jak dla mnie przynosić. Porównuję to z innymi i rzeczywiście sporo każdy musi przynieść a u nas tylko:
- papier toaletowy,
- chusteczki higieniczne,
- szczoteczka do zebów plus kubek,
- ręczniczek,
oraz zestaw papierniczy taki jak:
- 1 blok rysunkowy,
- 1 blok techniczny,
- 2 kolorowanki, 
- 1 zeszyt papierów kolorowych,
- 1 kredki bambino lub pastele,
- plastelinę,
- 2 kleje,
- teczkę na rysunki, 
- zeszyt do religii, 
- worek na ubranie na przebranie.
Jeżeli dzieci leżakuję w młodszej grupie to poduszeczkę i kocyk. Moja córcia idzie już do średniaków więc już pościeli nie potrzebujemy. W ubiegłym roku w domu założyłam córci specjalne pudełeczko z Kubusiem Puchatkiem na skarby przedszkolne do , którego trafiały rysunki przedszkolne, opaski na włosy z przedstawień i inne elementy wykonane przez córcie. Pudełeczko zapełnione. W tym roku zrobiłam córci z wikliny papierowej kuferek na drobiazgi przedszkolne a teczkę założyłam na rysunki.

 Kuferek jeszcze będzie pomalowany na różowo. Rok temu wszystkie rzeczy z wyprawki plus pościel były w Kubusie Puchatki i jego przyjaciół ,w tym roku już tak nie szaleję. Dominującym motywem jest Świnka Peppa ale to tylko na raptem czterech przedmiotach. Córcia już nie może się doczekać kiedy pójdzie do przedszkola a ja cóż z łezką obserwuję jak robi się samodzielna i indywidualna w swoim byciu małym człowieczkiem :) A poniżej efekty moich pierwszych kroków wyplatania wikliny papierowej. Ucze się oglądając filmiki w internecie :) można? można... jeszcze musze nabrac wprawy ale podstawy załapałam.
ten niebieski koszyczek był pierwszy...jest nieco pokrzywiony ale jak na pierwszy to cieszę się, że się nie rozleciał i nawet służy na serwetki :)

niedziela, 21 sierpnia 2016

uzależniona od zakupów czyli zakupoholiczka

We wcześniejszym poście napisałam, że remont obnażył moją skłonność do gromadzenia rzeczy ale obnażył coś więcej... zakupoholizm. Uwielbiam chodzić po sklepach zwłaszcza z ubraniami czy w stylu 101 drobiazgów i wyszukiwac okazji czyli czegoś co mnie ujmie na tyle by to kupić. Czuję ciągle pragnienie kupienia czegoś i wciąz czegoś poszukuję i w sumie nie wiem czego więc kupuję kolejną sukienkę, której później nie zakładam lub jeszcze wiele innych rzeczy, które później musze się pozbywac z uczuciem  zawodu, że zakup był daremny. Kilkając w google pojęcie zakupoholizm można się przerazić mnogością materiałów na ten temat...kiedy byłam jeszcze na studiach magisterskich już wtedy mój kolega pisał pracę mgr na temat zakupoholizmu. Zastanawia mnie fakt gdzie jest ta granica między kupowaniem tego co potrzebne a obsesyjnym i chorym kupowaniem. Myślę,że kazda z nas ma za sobą zakupy dla poprawienia humoru lub dla uczczenia jakiegoś wydarzenia np. ja kupowałam książki lub biżuterię z okazji swoich maleńkich sukcesików typu pierwsza wypłata czy narodziny dziecka itp. Pisałam kiedyś,że lubię zajadać problemy. Kupowanie i jedzenie na mieście jest dla mnie sposobem na zajadanie kłótni z mężem, problemów w pracy, buntu dziecka itp. Pomimo, iż zawodowo pomagam ludziom w ich kryzysach i wiem, sama tak uczę, że zakupy czy jedzenie, nałogi nie załatwią problemu, nie rozwiążą kryzysu w małżeństwie, nie pogodzą z rodziną itp. Jednak jedzenie i zakupy sprawiają,że czujemy się lepiej, dajemy sobie przyjemność...ale czy rzeczywiście? często po tej przyjemności przychodzi wyrzut sumienia...po co było mi kupować kolejną bluzkę, figurkę lub jeść na mieście gdy w domu obiad. Miałam oszczędzać a tutaj tyle pieniędzy wydane na rzeczy bezużyteczne a jak nie bezużyteczne to zbyteczne. Tak koło się zatacza bo kolejny zakup powoduje kłótnie z mężem i znowu potrzebę poprawienia humoru i ...kupowanie czy jedzenie. Taki mechanizm spotykam u swoich klientów, którzy do mnie przychodzą i taki czasem sama stosuję.Najważniejsze i będące pierwszym krokiem zdanie sobie sprawy z ego mechanizmu. Warto wiedzieć jak funkcjonuję, co się we mnie dzieje a wtedy nalezy zatrzymać się i w końcu przerwać schemat...chociażby na krótko...może jednorazowo ale to kolejny krok do wyjścia z błędnego i niszczącego schematu, w którym żyjemy całe lata.

piątek, 19 sierpnia 2016

remontowo i rękodzielniczo

Pochłania mnie sprzątanie i doprowadzanie domu do stanu używalności. Dodatkowo w wolnym czasie siadam w kąciku i ucze się wyrabiania wikliny papierowej...idzie opornie ale znalazłam sobie kolejne zajęcie , które chcę pojąć. Pracuję z dziećmi i młodzieżą i każda dodatkowa umiejetności zawsze może się przydać. Miedzy czasie biegam z córcią na place zabaw i długgie spacery. Szykuję się również do pracy bo w następnym tygodniu czas wrócić do świata ludu pracującego :) ciągle brakuje mi czasu by wszystko wykonać jak nalezy dlatego łapię każdą chwilkę wolną by tutaj zaglądnąć i coś naskrobać...wśród stosów kartonów i pyłu :)

czwartek, 18 sierpnia 2016

powrót z wakacji - remonty, remonty

W końcu na dobre wróciliśmy z wakacyjnych wojaży...dużo się działo, ale o tym bliżej gdy tylko zdjęcia zostaną ściągnięte na kompa. Niestety po przyjeździe zaskoczyło albo i nie zaskoczyło nas to co zastaliśmy w mieszkaniu czyli ogrom sprzątania po remoncie i odkrycie ile "zniszczeń" zrobili fachowcy np. zrywając parkiet i kładąc nowy niemal cały pokój jest do malowania...zwłaszcza jedna ściana :( remonty obnażyły moją skłonność do gromadzenia różnych rzeczy tj. ubrania, ksiązki, figurki i inne bibeloty. Ogrom "odkryć" moich skarbów zaskoczył mnie samą a męża przeraził. Pomimo wyrzucenia 6 worków, rzeczy wcale nie ubyło przynajmniej tak się wydaje w szafach. Zakupione nowe meble "współczesne" okazały się za małe by to wszystko pomieścić więc moje "kolekcje" trzeba znowu zmniejszać ale już nie wiem co mam wyrzucić czy rozdać. Ludzie jak rozdaję coś wartościowego za darmo albo za pół darmo różnie biorą.Mam z tym bardzo złe doświadczenia więc obecnie robię tak,że pakuję coś do kartonów lub worków i wystawiam przy kontenerach. Serce krwawi ale niestety tak trzeba jeżeli się chce mieć w miarę posprzątane mieszkanie i porzadek w rzeczach. Dobrze,że są wakacje i remonty to zawsze okazja do takich przeglądów.

czwartek, 28 lipca 2016

wyjazdy wakacyjne - podróze pociągiem z małym dzieckiem

Jutro wyjeżdżamy na kolejną przygodę wakacyjną...pociągiem. Tym środkiem lokomocji jeżdżę z córką odkąd skończyła 3 miesiące. Pierwszą podróż spędziła przy cycu w tulona we mnie...później co miesiąc jeździliśmy do dziadków pociągiem. Podróż trwa 1,5 godziny. Oczywiście z każdym kolejnym razem nabywaliśmy nowych doświadczeń i był mniejszy stres...ale za każdym razem kiedy dziecko rośnie i jeszcze pieluszkuje to jest jeszcze inaczej. Teraz jedziemy z córką, która już nie nosi pieluszek i to wymaga jednak pewnej innej organizacji. A mianowicie jadąc pociągiem warto wcześniej zakupić:
-  w aptece nakładki higieniczne na sedes (sprawdzają się nie tylko w podróży ale toaletach w miejscach użytku publicznego typu bar;
- chusteczki nawilżające i zwykłe higieniczne,
- żel antybakteryjny, który można używać bez wody (najlepiej kupić takie z atestem w aptece),
 - ręczniczek mały i butelkę wody mineralnej niegazowanej (do umycia rąk ale też twarzy czy nawet pupy),
- mini apteczkę z środkami odkażającymi, plasterkami itp.
- zabieramy ze sobą ubranie na przebranie , bielizny nawet dwie pary ponieważ jeżeli jesteśmy pewni dziecka i jego zachowań to jednak wszystko może się zdarzyć...np. dziecko może napić się soku czy napoju lub zjeść coś co wywoła rewolucję w żołądku,
- jeżeli jedziemy w dłuższą podróż zabieramy poduszeczkę ukochaną dziecka i kocyk,
- obowiązkowo przekąski najlpiej suche i picie najlepiej wodę, 
- nie zapomnijmy o rozrywce typu bajeczki i inne. Ksiązeczkę warto kupić nową specjalnie na podróż wtedy dziecko jest bardziej zainteresowane taką książką.

aaa te dzieci...czyli jak zająć czas dziecku

Czas wakacji to czas podczas, którego nie jeden z rodziców głowi się jak zająć czas swojemu dziecku. Zawodowo zajmuję się m.in. prowadzeniem socjoterapii i animacją czasu wolnego dla dzieci i młodzieży. Trzeba mieć wiele pomysłów i umiejętność zaangażowania dzieci i młodzieży w aktywność. Niestety z każdym rokiem kolejne pokolenie dzieci i młodziezy są trudniejsze i bardziej wymagające co do prowadzenie zabaw i gier. Nie wspominając o socjoterapii...tutaj jest o wiele więcej problemów i o ciężkiej materii. Wiele osób zachęcało mnie , abym stworzyła stronę ze swoimi konspektami autorskimi. Moje pomysły wiele razy chwytały serca dzieciaków i prawie nigdy nie słyszę "nudzi mi się". Przymierzam się do stworzenia takiej strony ale na to trzeba czasu i fajnego pomysłu do obróbki tego co mam...My z naszą córką stawiamy, gdy jesteśmy w domu, na wyjścia do parku , plac zabaw, robienie teatrzyków, układanie klocków, jazdę na rowerze,lepiej z ciastoliny i tak dalej. Najważniejsze poznać dziecko i jego zainteresowania. A dzieci rosną...o to moja stopa i córki. Niby ma dopiero 3,5 roku a już taka duża :)

środa, 27 lipca 2016

PCOS a niepłodność

Zespół policystycznych jajników , z którym żyję od kilkunastu lat jest obecnie dla mnie poważnym problemem. Podjęliśmy z mężem, że już czas o rozpoczęcie starań o drugie dziecko. Niestety każde kolejne usg mnie dobija bo PCOS jest bardzo zaawansowane u mnie a mój wiek wcale nie pomaga w leczeniu...tylko, że lekarze nie robią nic by je leczyć. Niby dostałam leki na regulacji cukru (przy moim niskim poziomie glukozy), dietę i luteinę. To od jednego lekarza zaś od drugiego dostałam zażywanie Ovarinu (lek bez recepty -bardzo dobry polecam) i lekarz ten bezradnie rozłożył ręce ,że nie potrafi mi pomóc. Zero badań z krwi itp. Zrobiłam sobie poziom testosteronu myśląc,że to on jest winien ale mam go w normie. Lekarz numer jeden powiedział że we wrzesniu skieruje mnie na wszelkie badania z krwi ale zapisy do niego są już na październik...i tak nasze starania o drugie dziecko odsuwają się...a czym bliżej moje 35 te urodziny tym czuję parcie ,że czas ucieka , córka rośnie a ja chcę już urodzić drugie dziecko i "mieć spokój" ,że misję w rodzinie wypełniłam :) Właśnie "ja chcę" ale ja mogę sobie chcieć jeżeli moje jajniki nie chcą funkcjonować. Podjęliśmy decyzję z meżem, że we wrześniu pójdę na wizytę do prywatnej kiliniki leczenia niepłodności. Nie chodzi nam o in vitro ale o to by ktoś w końcu mnie dokładnie zbadał, dał jakieś leki i...niekoniecznie tylko luteinę, którą biorę od 15 lat. Może wtedy się uda...może w 2017 roku będziemy mieli szansę na dziecko. Nie piszę,że będziemy mieli dziecko bo lekarze mówią wprost, ze leczenie może potrwać latami ale chodzi o jakiś cien szans na dziecko...że jajniki zaczną działać troszkę lepiej niż teraz. Trzymajcie kciuki :)

sobota, 23 lipca 2016

Przetwory na zimę - słówko o apelu młodych

Jak zwykle o tej porze co roku zapełniam słoiczki mniejsze i większe przetworami na zimę, które znikają w błyskawicznie w zimowe dni...w tym roku zostało z ubiegłego roku kilka słoiczków dżemu z tej to przyczyny dzisiaj mąż (po raz pierwszy on bo to zawsze ja robię) zrobił bułeczki drożdżowe z dżemem zeszłorocznym. Ja zaś uwijam się z marynowanie sałatek z cukini...przepis możecie znaleźć w poniższym linku na moim blogu kulinarnym:
pyszna sałatka z cukini i papryki do słoików
Przepis polecam gdyż jest to tradycyjna receptura od lat w moim domu wykonywana na zimę. Sałatka jest po prostu pyszna :) aby Was zachęcić do zrobienia małego eksperymentu z przetworami z moich przepisów zamieszczam oto zdjęcie pierwszej tury sałatek już gotowych do zaniesienia do spiżarni.
Polecam. W najbliższym czasie zamieszczę i inne przepisy na przetwory,które sprawdzone i pyszne.
Odnośnie SDM czyli Światowych Dni Młodych byłam dzisiaj z córką na apelu młodych w moim mieście...super sprawa ,koncert pochłoną mnie i córkę, która jak się okazało odziedziczyła geny po mamie i tańczyła, śpiewała, skakała do rytmu piosenek. Poczułam się jakbym właśnie uczestniczyła w tych dniach tak ważnych dla młodych. Wokół byli ludzie z Włoch, Konga, Kazachstanu, Rosji, Hondurasu i wielu wielu innych stron...a jednak kazdy jakoś się porozumiewał. Nauczyłam refrenu córkę hymnu SDM. Wiem, wiem jestem szalona ale tylko czasami :)

czwartek, 21 lipca 2016

Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016

Patrząc na młodzież zjeżdżającą do naszego kraju wzruszam się...wzruszam się na wspomnienia mojej młodości. Nie, nie jestem starszą kobietą ale...jednak za mną już najlepsze lata młodości. Kiedyś i ja byłam pełna entuzjazmu, ideałów...teraz szara rzeczywistość mnie pochłania. Żałuję,że nie mogę być w tych dniach w moim ukochanym Krakowie i to nie ze względów religijnych ale ze względu na miłość do tego miasta i do ludzi młodych. Dzisiaj wracając z pracy , a pracuję z dziećmi i młodzieżą z rodzin zastępczych, myślałam jak wiele się zmieniło w moim życiu odkąd zostałam żoną a później matką. Słucham teraz piosenki, którą uwielbiałam jako młoda dziewczyna...
8 błogosławieństw
Tyle wspomnień...i myśl, że w tych dniach będę znowu w Krakowie... :) oczywiście myślami i sercem :)  marzyłam o udziale w światowych dniach młodzieży ale nigdy nie było mnie stać na wyjazd a teraz kiedy sa w Polsce nie mam szans na udział ze względów rodzinnych, ale kiedyś chociażby z własnym dzieckiem pojadę na nie :D a co "mam nadzieję, że to kiedyś będzie realne i że moje dziecko w wieku nastoletnim będzie chciało tego co ja " Teraz pewnie wszystkie mamy nastolatków śmieją się w głos jak to czytają bo przecież istnieje coś takiego jak bunt itp. ale mogę pomarzyć kiedy mam jeszcze w domu przedszkolaka :) w reku trzymam mapę i słucham hymnu Światowych Dni Młodzieży 2016 i jadę w wyobraźni do Krakowa :)
hymn światowych dni młodzieży 2016

środa, 20 lipca 2016

uprawy balkonowe...poziomki i truskawki

W ubiegłym roku chwaliłam się uprawianiem pomidorów i sałaty oraz ziół na balkonie i parapecie. Obecnie w tym roku znajoma z tagu namówiła mnie na zasadzenie poziomek i truskawek całorocznych...podeszłam do tego ze sceptyzmem gdyż często wyjeżdżam w letnie miesiące...ale przy skrzynce ze słonecznikami stanęły dwie skrzynki z pozimokami i jedna z truskawkami tak na próbę...co z tego wynikło, zobaczcie sami...

Pozimek było i jest mnóstwo, truskawki zas na przekór słowom pani z targu, że mają owocować dopiero w następnym roku...zaczęły kwitnąc i...mają owoce i to jakie słodkie...polecam taką uprawę,gdyż przyjemnie jest zjeść takie przysmaki z własnego "balkonu" :D

poniedziałek, 18 lipca 2016

powroty z wakacji

Nie lubię powrotów z wakacji. Brrr...zwłaszcza z rodzinnych stron. Pożegnanie rodziców zawsze oblewam łzami...i pierwsza noc w domu jest ciężka i dla mnie i dla córki. Nie możemy spokojnie spać. Duże emocje...wszystko...przeżyłyśmy wspaniałe chwile w rodzinie: 70 urodziny mojego taty, pierwsza jazda na rowerków córeczki, spotkania z różnymi wspaniałymi ludźmi...odpoczynek i radość z bycia z innymi.

piątek, 1 lipca 2016

wakacje z kulturą dostępną

Kochani dziś wyjeżdżamy na wakacje ale postaram się piać tutaj z wakacyjnych wojaży...polecam Wam fajną stronę na wakacyjne dni...czy to spędzacie w swoim mieście czy na wyjeździe warto wejśc na stronkę:
https://kulturadostepna.pl/
znajdziecie tam fajne i niedrogie wydarzenia kulturalne w Waszej okolicy. Ja na przykład znalazłam wejściówki na festiwal filmowy za darmo, w mieście , w którym będę...super sprawa. Koncerty, seanse filmowe itp. polecam...

czwartek, 23 czerwca 2016

Studia, praca i obrona -plany wakacyjne- eh wakacje

W szale Euro 2016 trzeba jednak żyć normalnie :) a więc przede mną kolejna w życiu obrona...w sobotę. Pracę oddałam pod koniec maja i czekałam na wyznaczenie terminu. Kolejne studia podyplomowe za mną...poszukiwania pracy uwieńczone częściowym sukcesem czyli pozostaje w dotychczasowej na umowę zlecenie i przechodzę na cały etat w innej na umowę o pracę. Jak dam radę pogodzić pracę jedną, pracę drugą, dziecko przedszkolaka i dom? nie wiem ,okaże się w praktyce. Całe szczęscie przede mną wakacyjny wyjazd i zamierzam naładować akumulatory. Trochę powłóczymy się po Polsce z rodziną a co tam...przecież trzeba wykorzystać póki jest wolne :) później nie będzie już tak dobrze. A teraz proszę o trzymanie kciuków...napisze po obronie.

niedziela, 19 czerwca 2016

Polska na Euro i Miś Okruszek.

Za nami emocje meczu Polska - Niemcy i kibicowania i kolejny mecz Polaków na Euro przed nami...moja córka w dniu meczu z Niemcami wróciła z przedszkola z namalowanymi flagami na policzkach. Całe przedszkole kibicuje naszym , mamo - oto słowa moje trzy latki. Przed meczem pojechałyśmy do galerii w celu zakupienia sandałów a kupiłyśmy coś innego...zestaw puzzli z Peppą oraz książeczkę, którą dzisiaj chciałabym Wam polecić. Książeczka to "Miś Okruszek gra w piłkę nożną" z serii "Historyjki z nalepkami". Książeczka dla wszystkich małych chłopczyków przyszłych fanów piłki nożnej ale także dla dziewczynek.


co przemawia na plus tej książeczki:
- ładne nalepki,
- przystępny językiem wytłumaczone zasady gry piłki nożnej (moja córka już wie za co można dostać czerwoną kartkę i co jest potrzebne do grania itp)
- ciekawa fabuła
- dobry papier,
- książka na czasie bo wspomniane są mistrzostwa Euro we Francji.
Książeczka świetna na prezent ale także dla każdego dziecka. Cena książeczki w księgarni Świat Książki : 4,99 zł. W taniej ksiązce pewnie znajdziecie taniej. Z serii "Historyjki z nalepkami" są inne książeczki równie ciekawe ale o nich innym razem :) Kibicujmy naszym :)

niedziela, 5 czerwca 2016

niebezpieczne zabawki i anioły czyli uwaga na gadające papugi

Temat posta może dziwny ale już wyjaśniam. Otóż wczoraj przydarzyła nam się dziwna i niebezpieczna rzecz. Rano zaraz po wstaniu jakoś mnie tknęło, żeby zabrać się za ścieranie kurzy i robienie porządków w szafkach z zabawkami mojej córci. Jeszcze nim zjadłyśmy śniadanie ze ścierkami w ręku wyrzucałyśmy zabawki z szafek i wycierałyśmy kurze oraz segregowałyśmy ,która zabawce "nalezy się kąpiel" . Kilka misiów trafiło wczoraj do pralki, część lalek do ręcznego z szycia czy czyszczenia, Jednakże jakież było moje zdziwienie gdy podniosłam papugę, która wypadła z jednej z szafek. Papugę? zapytacie...tak papugę, która powtarza słowa dziecka czyli papuga -pleciuga. Dokładnie taka jak na zdjęciu poniżej. Co mnie zaskoczyło?

Otóż podest papugi ten ciemny był...gorący...mało tego ze szpar koło baterii wylatywała smuga cienkiego dymku i brzydko pachniała. Byłam przerażona bo poparzyłam sobie palce i zobaczyłam, ze topi się podest. Szybko odsunęłam córkę od zabawki, która uwielbia papugę i pobiegłam do kuchni gdzie mamy podręczną gaśnicę by w razie czego jej użyć. Zastanawiałam się co teraz zrobić. Podważyłam klapeczkę od baterii i wyrzuciłam jednym ruchem baterie. Dym nadal jednak wydobywał się ale wbrew może rozsądkowi, wzięłam mokrą ścierkę i nakryłam nią papugę i takim sposobem opanowałam sytuację.Nie wiemy co było przyczyną takiej sytuacji ale przeraziłam się gdy pomyśle, że moja 3,5 letnia córka mogłaby się poparzyć i zrobić sobie krzywdę a nie daj Boże mogłaby dojść do pożaru ponieważ papuga leżała z pluszakami więc materiał łatwopalny. Kupiliśmy taką samą papugę dziecko z rodziny na prezent i teraz musimy uprzedzić rodziców o tym co może się stać. Uważam, ze mój Anioł Stróż albo Anioł Stróż mojej rodziny mnie natchnął na to sprzątanie bo patrząc na zniszczenia w podeście papugi...topił się on już przez jakiś czas, ale że był zamknięty w szafce to nikt tego nie zauważył. Dodam,że papuga kupiona na Allegro. Przestrzegam i Was przed zabawkami takiego typu bo jak widać bywają bardzo niebezpieczne.

piątek, 3 czerwca 2016

poszukiwania pracy czyli praca dla mamy

Minął mój pierwszy "Dzień Matki w przedszkolu" i "Dzień Dziecka" przeleciał i już coraz bliżej urodziny miesiąca. Ten czas pędził jak szalony zwłaszcza, że szukam kolejny raz pracy. Nie, nie straciłam tej obecnej ale pracowanie wciąż na umowie zleceniu to jednak w długoterminowej przyszłości daje marne efekty. Kończe kolejna umowę zlecenie by zacząć kolejną do grudnia i tak w kółko. Wszystko u tego samego pracodawcy dlatego już nie wierze w zapewnienia szefa ,że kolejna umowa będzie na umową o pracę...szukam w innych firmach a tutaj będę pracować z doskoku. Kiedyś już pisałam, że szukanie pracy jest okropnie trudną sztuką zwłaszcza dla kobiety, która jest mamą i której pracodawca zadaje "trudne" pytania, których nie powinien. Składam cv i pytam i szukam i coraz bardziej dopada mnie zniechęcenie ale i tak jestem na dobrej pozycji bo przeciez mam pracę i czy teraz dostanę inną czy nie, to i tak do grudnia mam umowę :) współczuję tym, którzy nie mają nic. Zastanawiam się jaka powinna być idealna praca dla mamy małego dziecka...trudna sprawa.

wtorek, 24 maja 2016

nowa kampania Streetcom - Stovit Naturalnie owocowe


Wspaniała paczka Streetcomu - Stovit Naturalnie owocowe.Otrzymałam paczkę drzemów ale nie byle jakich ale super zdrowych. Bez barwników, konserwntów z 26%zawartością cukru a reszta to owoce w dużych kawałkach i jak to okresla moje dziecko w ekstra musie :)
Polecam...
 #‎Stovit‬ ‪#‎NaturalnieOwocowe‬

czwartek, 12 maja 2016

matura i kasztany

Kasztany zakwitły i niby nic nowego nie napisałam ale... chyba każdy kto zdawał maturę wspomina "swój maj i swoje kasztany" z sentymentem. Z perspektywy lat matura jawi mi się jako najłatwiejszy egzamin jaki zdawałam do tej pory. Dzisiaj codziennie egzaminuje mnie życie i wcale już nie jest tak lekko i przyjemnie i nie wystarczy wykuć kilka pojęć na pamięc czy napisac wypracowanie , obliczyć zadanie. Jednakże te kilka lat temu matura była dla mnie jakąś granicą, którą jak przekroczę życie stanie się inne. Tak też się stało...egzamin zdałam jak większość moich przyjaciół i znajomych i każdy zaczął iść swoją wybraną drogą. Różną drogą i teraz wiem dlaczego to nazywa się egzamin dojrzałość bo po nim trzeba być już minimum dojrzałym by podjąć decyzje rangi przyszłościowej. Ja podjęłam i zawróciłam po 3,5 roku i kolejne decyzje pozwoliły mi na to, że poszłam już inną drogą niż w wtedy po maturze wybraną. Ot takie życie...codzienne decyzje ...a kasztany kwietną i szumią jak co roku nad naszymi większymi i mniejszymi egzaminami :)

sobota, 30 kwietnia 2016

pisanie i życie

Zaczął się u mnie maraton i wyścig z czasem. Doba kurczy się do godziny i nie mogę zdążyć z niczym. Zsiadłam pisać pracę końcową na studiach podyplomowych. Aspiracje miałam poważne bo za tydzień chciałam oddać już większość a mam raptem dwie kartki A4 i idzie mi bardzo, ale to bardzo opornie. Nie mogę przebić się przez stosy trudnych naukowych pojęć i zacząć pisać coś z sensem, no ale przecież musze się obronić pod koniec czerwca więc do dzieła. Dziecko jak zwykle chore, w czwartek miało bagatelka 41,1 stopni :( dziś tylko 38,5 ale od 5 dni gorączka skacze niby na trampolinie i podobno to wirus :( a mi skacze ciśnienie :( w przenośni ale czasem odpadam:( wracam do pisania pracy ale proszę o trzymanie za mnie kciuków. Może coś mnie oświeci :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

ospa wietrzna i grypa jelitowa w przedszkolu

Zaczęły się kwietniowe przypadłości przedszkolne i nie tylko. Odkąd moje dziecko pojawiło się na świecie w każdego roku w kwietniu przechodzimy jelitówkę. Pisze "my" bo oczywiście my też łapiemy od córki. Teraz dowiedziałam się, że w przedszkolu mojej córki panuje ospa wietrzna a z grupy maluchów zostało raptem 4 osoby :( moja mała była szczepiona przeciwko ospie ale oczywiście nie chroni ją to przed zachorowaniem. Na razie obroniła się przed wiatrówką ale...oczywiście jelitówkę musiała zaliczyć. Siedzimy sobie w domu i leczymy choróbsko a że trzeba coś robić dla poprawy humoru to zrobiłyśmy sobie warsztaty balonowe z kręcenia.Takie nasze domowe matki z córką :) i już po nudzie :)
wąż syyyczyyy...
żyrafa bryka...

a kwiatek czaruje...
nie taka zła ta choroba jak potrafi się ją dobrze przeżyć :)

niedziela, 24 kwietnia 2016

cztery lata - czar wspomnień

Cztery lata temu poczęła się moja Kruszynka. Było to na wyjeździe nad jezioro. Dla mnie był to wyjazd ostatniej szansy czyli...różnie układało się między mną a moim ówczesnym partnerem. Często się kłóciliśmy i chyba tylko dlatego, że mieszkaliśmy na odległość nie rozstaliśmy się. Po któreś z rzędu kłótni postanowiłam, że nie dam więcej rady być w tym związku. Spotkałam się trzy tygodnie przed wyjazdem z moim byłym narzeczonym, obecnym kolegą. Nie było to nic szczególnego. Poszliśmy w Niedzielę Palmową do kościoła poświęcić palmę i zjedliśmy u mnie obiad. Wspomnienia wtedy wróciły i stwierdziłam, że jest on całkiem inny od mojego obecnego partnera i tęsknię za taką normalnością, gdzie wszystko mnie łączy z mężczyzną, gdzie jetem kochana bezwarunkowo i szanowna. Wiedziałam, że jeżeli wtedy powiedziałabym słowo mojemu byłemu to bylibyśmy znowu razem ale ja nawet nie wspomniałam o niczym nawet o moim obecnym partnerze, Wtedy zaś powiedziałam Panu Bogu: "Boże daj mi jakiś znak czy mam być z tym facetem, z którym obecnie jestem. Wiesz jak mi ciężko i nie mam już sił". Po Wielkanocy padła propozycja wyjazdu od partnera . Dla mnie był to wyjazd ostatniej szansy. Wyjechaliśmy... było ok, pomyślałam, ze może to właśnie ten znak od Boga ale..."znak" przerósł moje oczekiwania. Kilka dni później zaczęłam podejrzewać ,że jestem w ciąży...partner mi się oświadczył, ale nim doczekaliśmy wizyty u ginekologa oddałam mu pierścionek gdyż czułam, że oświadczyny były "wymuszone". Maj- wizyta i ginekologa i 5 tydzień. Szok i niedowierzanie. To się nazywa znak :) Później walka czy być z nim czy nie. Miłość i obawy ciągle walczyły... 5 miesiący później byliśmy już małżeństwem. Z perspektywy czasu wiem,że ślub był wielkim błędem i powinnam wychowywać dziecko sama. Nie chodzi, że nie kochałam męża...ale nie pasujemy do siebie i uważam, że większą krzywdą dla dziecka jest bycie razem i bycie świadkiem codziennych kłótni i walki o względy dziecka niż gdyby dziecko wiedziało, że tata jest na godziny czy weekendy. Mój błąd za który płacę ja i dziecko i pośrednio mąż.Jednak cztery lata temu Bóg dał mi znak , który połączył mnie już na zawsze z moim mężem - nasze dziecko. Coraz częściej myślę o rozwodzie i nawet byłam u prawnika. Niestety obrączka i wspólny kredyt komplikują sprawy.

sobota, 19 marca 2016

zabawka -lalka idealna dla dziewczynki w wieku 3+?

Dzisiaj pokażę Wam lalkę, którą otrzymała moja córka w prezencie. Niech każdy z Was odpowie sobie na pytanie czy warto kupić.
Opakowanie robi dobre wrażenie: kolorowe, solidne i pokazujące zestaw.
Zestaw to: lalka +dwie sukienki +mebelki


Zacznę od lalki:
- ma trzy stroje plus buciki szpilki czerwone. Z wszystkich ubranek buciki to najlepszy element. Stroje wykonane dość słabo. Bluzeczka przy pierwszym przebieraniu porwała się. Sukienka fioletowa bardzo ładnie uszyta , drga różowa niestety dość kiepsko. Fryzura lalki: rzadkie włosy, na zewnątrz wydają się normalne ale na czubku podnosząc włosy jest prawie łysa.Uwaga bucki są małe więc na pewno nie są odpowiednie małej dziewczynki, która wkłada jeszcze rzeczy do buzi.Materiał z jakiego lalka jest wykonana jest dośc słaby. Nogi zginają się w kolanach ale po kilku takich ruchach następują prześwity na zgięciach, po prostu "skóra lalki się przeciera bardzo szybko". Tułów zaś kręci się wokoło i szybko się wyrabia.
Szafka-garderoba:
- otwierana, niestety szuflady to atrapy więc nie ma szans na ich wysunięcie. Minus drobne elementy klamek, które są słabo umocowane i moja córka po trzecim razie oderwała je :( oczywiście jak dziecko zobaczy namiastki szuflad to chce je otworzyć więc musiałam córce tłumaczyć, że to tylko taka ozdoba a nie prawdziwe szuflady. Szafka ogólnie z grubego plastiku ale te drobiazgi jednak rzutują na całość.
Szafka-toaletka
- ogólnie szafka bez zarzutu, dość solidny plastik, kolorowy, minus szuflada nie otwiera się, telefon, który  jest oddzielny i stoi na toaletce nie podnosi się jego słuchawka i jest raczej atrapą -ozdobą.
Krzesło:
- krzesło jest bardzo ładne i wygodne dla lalki, niestety nogi od krzesełka (dwie sztuki z przodu) odpadają ale można je włożyć.
Podsumowując zestaw na pierwszy rzut oka jest ładny, kolorowy i kupując go bez rozpakowania można mieć przeświadczenie, że kupiło się coś fajnego i solidnego. Dziecko raguje na otrzymanie takiego prezentu okrzykiem zachwytu :OOOOoo" ale z czasem gdy rozpakowuje go okazuje się, że powstaje wiele pytań i trzeba ciagle coś naprawiać bo na wstępie nogi od krzesełka wypadają, szelki od bluzeczki odrywają się, a po kilku razach otwarcia szafki-garderoby klameczki od niej odpadają.
Myślę, że w ostateczności jest to zabawka dla starszej dziewczynki a nie dla przedszkolaka. Moja córeczka bawi się tym zestawem ale raczej tylko w mojej obecności.



piątek, 18 marca 2016

zapalenie oskrzeli i ...brak świąt

Szykują się kolejne święta bez świąt...czyli wszyscy mamy zapalenie oskrzeli. Najpierw padłam ja, później mąz i dzieci. Boze Narodzenie miałam z anginą ropną, a teraz jakas masakra :( Nigdy chyba z tych chorób nie wyjdziemy :( nic nie mamy zrobione na święta...lekarka zabroniła mi myć okien i przemęczać się. Tak dwa tygodnie ciągniemy na antybiotykach tylko wymieniają się osoby :( :( zmeczona i nic więcej :(

sobota, 27 lutego 2016

słoneczko i nawał pracy

Słońce...piekne chłodne ale słońce. Pościel już wyniesiona na balkon, leniwie leży i patrzy na całą okolicę :) ja niestety mniej leniwie wyprawiłam meża i córkę na spacer a sama w kuchni i mieszkaniu urzęduję. Dwa ostatnie dni spędziłam z córką w domu. W czwartek zabrałam ją do mojej pracy ale niestety niewiele dało się z nią popracować dlatego na piątek poprosiłam o urlop i to był strzał w dziesiątkę bo już dawno nie spędziłam tak miłych chwil z córką. Mała jak zwykle przeziębiona dlatego prewencyjnie zostawiłam ją w domu gdyż wczesniej takie przeziębienia szybko przeradzały się w zapalenie oskrzeli itp. A dzisiaj mamy spotkanie zapoznawcze z nową nianią córci...eh córka znajomej ale damy rady. Trochę stres ale tak już bywa, że nawet jak jest przedszkole w weekendowych planów tj. praca czy studia nie przeskoczymy i musimy miec kogoś do pomocy :(

środa, 24 lutego 2016

"wie pani, kiedyś świat miał kolor barwnej bajki..."

Czas przynosi kolejne wezwania...jakie? nową umowę zlecenie, kolejne godziny na ,które dojeżdżam z językiem na brodzie. Trudne dzieciaki. Czasem się zastanawiam czy ja nie mogę pracować z takimi "normalnymi"...ale widocznie mogę, bo kto jak kto ale właśnie dzieci po przejściach potrzebują dodatkowych zajęć, terapeutycznych spotkań itp. Denerwuje mnie świat dorosłych , którzy krzywdzą dzieci...denerwuje mnie niesprawiedliwość społeczna i określenie "dzieci z patologii" :( jakże czesto my rodzice nawet nie zdając sobie sprawy czynimy z naszych dzieci osoby o złych doświadczeniach. Dzisiaj podchodzi do mnie dziewczynka..."wie pani, kiedyś świat miał kolor barwnej bajki ale odkąd umarła mama wszystko stało się takie smutne". Patrzę na małą drugoklasistkę i... mam wrażenie, że rozmawiam z dorosłą osobą. Kolejne dziecko...chłopiec "Prosze pani dlaczego ja mam wszystko ale nie mam rodziców?". Hmmm ma fizycznie rodziców, ale takich co gonią za kasą a dziecko pomimo, ze ubrane w najmodniejsze stroje, z komórą taką ,że moje oczy nigdy wcześniej jej nie widziały...ale bez miłości. Boże broń mnie za takim podejściem do wychowania... a przecież wciąż ganiam za każdą godziną płatną by tylko zarobić parę groszy....czy widzę w tym życiu moje dziecko, wspaniałe chwile , które już nigdy się nie powtórzą. Boję się, że moje dziecko kiedyś powie, ze ma pokój pełen zabawek, super nianie ale nie ma matki czy ojca.

czwartek, 18 lutego 2016

ot życie

niestety nie bywam tutaj tak często jakbym tego chciała gdyż życie wcale nie jest takie różowe jak ubrania mojej córki. W małżenstwie żyję od kłótni do kłótni a że ich jest ostatnio bardzo dużo więc codziennie mam okazje na wysokie ciśnienie :( w pracy żyję od akcji do akcji, od osoby do osoby,które do mnie przychodza i od szkolenia do szkolenia, od projektu do projektu. Z córką żyjemy od choroby do choroby...i tak się kręci karuzela życia. Czarny mam dzisiaj humor ze zmęczenia i czarnych myśli więc chyba tylko tyle napiszę.

wtorek, 26 stycznia 2016

PCOS a dieta

Odwiedziłam dzisiaj mojego ginekologa i dowiedziałam się, że brak 2 to oczywiście skutek mojego PCOS. Usg bez owulacji a jajniki z wieloma pęcherzykami :(  Zalecenia pana doktora:
- schudnąć przez trzy miesiące przynajmniej 5 kg - przejście na dietę dla cukrzyków
- dostałąm luetinę plus lek regulujący poziom cukru w organiżmie
- zapisać się na gimanstykę.
Najbardziej przerażał mnie fakt przejcia na dietę dla cukrzyków ale jak się okazało wcale nie jest tak źle ponieważ według jadłospisów, które znalazłam jem na co dzień podobnie tylko zajadam dietę dużą ilością niezdrowych przekąsek. Wystarczy je odrzucić i mam dietę 1500kcal dziennie.  Lekarz powiedział, że gdy schudnę owulacja i okres  mogą same  powrócić..jednak luteina też włączona. Za trzy miesiące idę na kontrolę i wtedy się okaże...zaczynam walkę o mój wygląd i zdrowie :) 

piątek, 22 stycznia 2016

zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc?

temat posta może dość zaskakujący ale moja córka ma , któreś z tych... lekarka mówi o zapaleniu oskrzeli ale przepisała zastrzyki na zapalenie płuc i to w takiej dawce jak dla dorosłego. Jesteśmy w połowie zastrzyków i jest już dużo lepiej ale niestety do zdrowia daleko :(:( bardzo ostra infekcja nie chce łatwo się poddać :( Dzień Dziadka i Babci spędzony w domu, poniedziałkowy bal karnawałowy też w domu... takie życie...oby tylko zdrowie było. Kiedy córka była tak chora, że tylko leżała w domu panowała dosłownie grobowa cisza. Byliśmy tą ciszą przerażeni. Tak by wyglądało nasze życie bez córki? chyba oboje z mężem uświadomiliśmy czym jest bycie rodzicem i ile daje nam obecność córki w naszym życiu. teraz cieszymy się jej tańcem, śmiechem i powrotem do zdrowia. Niestety moja koleżanka straciła swoje dzieciątko. Zmarło w trzecim miesiącu życia płodowego. Zapalam lampkę dla Ciebie mała Kruszynko, której nie było dane się narodzić.
Nienawidzę takich chwil kiedy dowiaduję się o stracie dziecka. Wtedy i we mnie budzi się zranione macierzyństwo...jak pomóc....gdy serce kobiety pęka...rozdziera ból...
Dlaczego wszystkie kobiety, które pragną dziecka nie mogą cieszyć się donoszoną ciążą...zajściem w ciążę bez problemu...dlaczego to życie nie jest takie proste...
Brak słów...i tylko ból...
http://www.poronienie.pl/



wtorek, 19 stycznia 2016

choróbsko i Dzień Babci i Dziadka

W moim życiu jest tak, że jak coś sobie zaplanuję to.... zaraz musi coś dać w łeb...dosłownie... urodziny córki już by nie wyszły gdyż okazało się, że z mężem mamy mononukleozę ale całe szczęście, że wyszło...iż jesteśmy już po niej. Niestety Dzień Babci i Dziadka miał być piękny...dziadkowie mieli przyjechac na występ córci w przedszkolu, która miała tańczyć solówkę i śpiewać. Ja nawet zamówiłam tort w cukierni jako niespodziankę...niestety wszystko poszło na marne gdyż córka walczy z zapaleniem oskrzeli :( ferie też stoją pod znakiem zapytania :( buuu...mało tego w połowie marca kończy mi się umowa o pracę i jak miałam obiecaną umowe na dwa lata teraz dowiedziałam się, że dostanę umowę zlecenie raptem na trzy miesiące :( i to na kilka godzin w miesiącu. Ryczeć się chce, ze ciągle ne możemy wyjść z chorób bo i mąż smarkający i ja a córka to już codziennie z gorączką prawie 40sto stopniową :( wszystkie plany jakie podejmujemy wychodzą jak wychodzą...to znaczy nie wychodzą Jak to jest, że niektórzy co sobie zaplanują to robią i wszystko wychodzi a inni tak jak my, ciągle mają wiatr w oczy??? eh załamuję się :(

piątek, 15 stycznia 2016

złodziej czasu

Poszukiwany złodziej czasu..ktoś kradnie mój czas i mojej rodziny...a za oknem biało a mojej córci stuknęło trzy lata i impreza za nami ,że "Cho Cho " lub "Ho Ho" :D jak kto woli... nie ma czasu na nic, dosłownie i mam nadzieję,że wraz zakończeniem stycznia będzie lepiej...Poniżej tort Peppowy dla córci :)