czwartek, 21 maja 2015

25 lat razem czyli wesele w stylu pod-górskim :) - cz.1

Wczoraj moja siostra i jej mąz obchodzili 25 lecie wspólnego kroczenia przez życie. Co prawda przed ślubem znali się dwa lata ale 25 lat temu powiedzieli sobie "tak" w kościele. Byłam wtedy mała dziewczynką ale jak wspominam ten dzień? otóz był to ślub i wesele w stylu trochę pseudogóralskim ponieważ pochodze z podgórskiej miejscowości. slub odbył się w kościele na pagórku zaraz po sąsiedzku. Wesele było w namiotach w naszym dwuhektarowym ogrodzie, którego obecnie już nie ma (ogrodu). Jeden namiot był rozstawiony centralnie w ogrodzie wśród drzew kwitnących i kwiatów i tam były stoły i kelnerki podawały posiłki, zaś drugi namiot na podwórzu to była podłoga do tańca. Nie musze mówić, że była to sceneria bajeczna,,,wszędzie pachniało kwiatami, ptaki śpiewały a że mieszkamy w połowie pagórka widok był cudny na okolice. Niestety jak to bywa w maju...pogoda jest nie przewidywalna i ...najpierw było słońce a później na obiedzie i zaraz po nim oberwanie chmury , taka burza ,że do tej pory nie pamiętam czy coś takiego widziałam jeszcze chociaż jeden raz. Namioty jednak były solidne i po ulewie... zabawa trwała do białego rana i mało tego trwała trzy dni :) chciałam by moja siostra sama opisała ich ślub i zwyczaje weselne ale niestety czasowo nie daje rady a jej najmłodszy syn teraz zdaje maturę. W dzień zaslubin, pierwszy drużba wraz z muzyką jeździ do starosty i i innych drużbów i zbiera ich do siebie. Towarzyszą temu różne przyśpiewki weselne czesto napisane na tą okazję. Kiedy wszyscy drużbowie (u mojej siostry i szwagra było ich aż 20)jadą po pana młodego. Tam odbywa się przywitanie pana młodego, śpiewy dla jego rodziców i mały poczęstunek.U pana młodego gromadzą się też wszyscy goście ze strony pana młodego i gdy przychodzą goście, drużbowie ze śpiewem kazdego witają. Zwyczaj jest taki że wtedy gość musi parę drobnych(dosłownie 1 lub 2 zł, jak chce może więcej) wrzucić do "bębna perkusisty" - jest to zazwyczaj taka ala skarbonka  i tak zbiera się pieniądze , które uwaga...pierwszy drużba zlicza po całym weselu i...przekazuje kapeli i o tyle mniej państwo młodzi wtedy płacą za granie na weselu. To w pewien sposób oszczędność dla nowożeńców. Po przybyciu wszystkich gości u pana młodego , samochodami przy muzyce (lub wozami z końmi według ugadania się a propos oprawy wesela) wszyscy jadą do panny młodej. U nas było to ok. 15 km. U panny młodej następuje przywitanie śpiewające panny młodej i jej rodziców, starostów i w końcu młodzi mogą się zobaczyć. Następuje też przywitanie wszystkich gości panny młodej. Uwaga przyśpiewki na tą okazję w częsci sa pisane o dokładnie danej parze, jak się poznała, co razem robili itd. Oczywiście na drużbę pierwszego lub innych wybiera się takich , którzy mają zdolności śpiewacze, ale i starosta może zaśpiewać a nawet ktoś inny z rodziny. Mój tata np. zaśpiewał dla swojego nowego zięcia :) Po uroczystym błogosławieństwie z pocałowaniem krzyża i śpiewami, formuje się orszak weselny i w grupie idzie się do kościoła. Pana młodego prowadzi starościna i pierwsza drużka, a pannę młodą starosta i pierwszy drużba. Dopiero przy wejściu do kościoła następuje pożegnanie stanu kawalerskiego i panieńskiego i przakazanie młodych "sobie". PO uroczystych zaślubinach następują życzenia przed kościołem (nie pamiętam czy coś się z nimi wiąże nadzwyczajnego), a później również w grupie tym razem nowożeńcy już razem prowadzą gości "na wesele" . Następuje powitanie przez rodziców młodych , nowożeńców jako nowej pary. Wszyscy się ściskają itd. W namiocie pamiętam ,że po stronie panny młodej siedzieli wszyscy goście z jej strony a po stronie pana młodego , jego goście. Oczywiście mogą się mieszać podczas przyjęcia ale ogólnie stałe ich miejsca sa takie jak wytyczone. Jak wygląda pierwszy taniec i reszta napisze w kolejnym poście.

piątek, 15 maja 2015

portale zakupowe czyli gdzie, co kupić?

Od jakiegoś czasu lubię kupować i sprzedawać na różnych portalach zwłaszcza ubranka dla córci i po córci:) dla siebie kupuję ewentualnie jakieś elementy do prac rękodzielniczych. Jeżeli znacie jakieś fajne portale gdzie można kupić ubranka i akcesria dla dziecka i siebie piszcie w komentarzach.
Ja zaglądam na:
www.olx.pl
www.dzieciociuszek.pl
www.allegro.pl
www.szafka.pl
i ewentualnie strony sklepów internetowych. Szukam okazji i sama zamieszczam okazyjne ogłoszenia. Zauważyłam, że rózne osoby sprzedają rózne rzeczy na facebooku ale ja jakoś boję się tam kupować.Sama też tam niczego nie wystawiam, A co Wy o tym sądzicie?

wtorek, 12 maja 2015

czas głosowania - obowiązek, powinność czy ...utrapienie?

Za nami pierwsza tura wyborów. Nie będę politykować bo nie po to piszę tego bloga. Mogę powiedzieć,że nie głosowałam ani na Pana K. ani na Pana D. , którzy przeszli dalej więc jakoś bez entuzjazmu przyjęłam wyniki. Chciałabym napisać o czymś takim jak "wychowanie do głosowania".Może dziwnie zabrzmiało ale chodzi o to dlaczego współczesnie tak mało osób nie bierze udziału w wyborach (róznego rodzaju) czy referendach? czytałam na ten temat badania, wypowiedzi ale czy nie sądzicie, że gdzieś tam brakuje czegoś takiego jak "wychowania do głosowania". Są kraje gdzie udział w wyborach jest obowiązkowy i nawet brak oddanego głosu wiąże się z kara. Nie wiem jak ta kara jest egzekwowana ale dla mnie to jednak nie tak powinno być...nie powinno się karać człowieka za to że nie zagłosował, ale należało by mówić i przekonywać ludzi ,że ich głos jest ważny, że oddając swój głos mają na coś wpływ. Tylko jak to zrobić, gdy wokoło zaprzeczenie tego faktu. Wiele razy "mój kandydat", którego wybierałam wyrzucał do kosza wcześniejsze obietnice poglądy i robił co chciał. Ja zostałam wychowana do udziału w wyborach. Na pierwsze swoje w życiu wybory poszłam z tatą, który wałkował mi od lat jak ważna to rzecz oddać głos. Było to parę lat temu...i ten sam mój tata obecnie nie zawsze bierze udział w wyborach bo po prostu nie wierzy politykom. Nie wierzy, że chociażby jakiś polityk miał dobre chęci i zamiary to sam nie zdziała za wiele, że nasz kochany kraj to...jest jaki jest. Układ polityczny i scena polityczna wygląda jak wygląda. Pomimo tego chcę wychować moje dziecko do "głosowania". Wierzę, że nadejdą takie czasy, że wybory będą miały sens i będą prawdziwą lekcją patriotyzmu.Może teraz też są...ale tak wielu ludzi nie widzi sensu w braniu udziału w wyborach, że trudno wytłumaczyć dzieciom , ba nawet dorosły...po co iść do urn. A co Wy na ten temat sądzicie?

sobota, 9 maja 2015

słomiana wdowa

Siedzimy z córką w domku same bo mąz pojechał do rodzinki. Lubię gdy on wyjeżdża bo mamy czas tylko dla siebie z córką bez spinania się z obiadem i z czymkolwiek. Chodzimy po domu ubrane różnie się strojąc, bierzemy kąpiel, wychodzimy na spacer po sklepach, placach zabaw i w ogóle świetnie się bawimy :) od paru dni mam tez praktyki w przedszkolu specjalnym w grupach z dziećmi z autyzmem, upośledzieniem umysłowym w stopniu umiarkowanym itd. Wiele refleksji jest w mnie. Idąc na praktyki bałam się czy będę w stanie pracować z dziecmi z autyzmem ale teraz nie zamieniłabym tej grupy na żadną inną. To dzieci-motyle-anioły...ukradły moje serce :) a nie jest łatwo, przyjemnie i prosto. Jest nieprzewidywalnie. A praca to orka cięzka ale każdy malutki efekt to duży sukces :)

niedziela, 3 maja 2015

Trzeci maj, brak flagi i patryiotyzu oraz mała księżniczka

Mamy długi weekend i święto narodowe. Nad naszym krajem powiały flagi biało-czerwone, przeszły defilady a my z mężem po raz wtóry spostrzegliśmy brak flagi w domu i znowu biliśmy się w pierś, że nie kupiliśmy takowej. Kiepscy z nas patrioci a zresztą w kontekście konfliktu na Ukrainie przyznam się otwarcie, że odkryłam, że nie chciałabym by mój mąż miał iść walczyć za jakąś sprawę. Nie jestem patriotką, ale perspektywa rozstania w warunkach zagrożenia przeraża mnie zwłaszcza, że mamy przecież małe dziecko i w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Zawsze uważała się za patriotkę a teraz moje odkrycie samą mnie zaskoczyło. W Anglii zaś urodziła się mała księżniczka...szczęśliwi rodzice Kate i William. Royal baby 2 jest już na świecie i trochę zazdroszczę Brytyjczykom ich królewskiej rodziny, bo mają coś więcej niż polityczne kłótnie i głupie kampanijne bzdury.W sumie ciekawe jakby wyglądała monarchia u nas pewnie jak parodia...ot nasz narodowy charakter. Oj czuję jednak, że byłabym fanką takiej rodziny królewskiej i może bym nie przesiadywała pod szpitalem w oczekiwaniu na dziecko królewskie ale z pewnością bym śledziła co się dzieje. Zaraz jednak wytłumaczę, że nie czytuję na co dzień plotek ze świata gwiazd itd. Jednak zawsze pociągały mnie wieści z dworów europejskich, taki mój mały fetysz :)

sobota, 2 maja 2015

wirus w natarciu

Jest poranek 2 maja a ja zamiast być już na majówkowym kiermaszu siedzę w domu i biegam z pokoju do wc. W nocy wirus tak zaatakował, że nie byłam dzisiaj w stanie wstać i jechać. Dobrą mam szefową i postanowiła że część tych rzeczy co zrobiłam weźmie i będzie sama tam stać i sprzedawać. Co prawda nie do końca uwierzyła w moją chorobę ale prawda jest taka jaka jest, wirus rozbraja moją rodzinę. Dziecko wygląda okropnie, od poniedziałku wymioty, biegunka i praktycznie tylko pije bo wszystko z niej jedzeniowo wymiata. Jest blada, marudna i w ogóle jak 100 nieszczęść. Myślimy, że może nawet pójść znowu prywatnie do pediatry bo znowu wraca chrypka. Ja jestem cieniem człowieka uprawiającego gonitwę sedesową a jedynie mąż mierzy się z wirusem i naszymi kobiecymi humorami jak przystało na mężczyznę czyli postawie pionowej i walecznie. Ciekawe czy jego tez nie rozłoży.
A ja nie mogę się pozbierać z myślą,ze tak długo szykowałam to kiermaszowe stoisko i mnie tak rozłożyło. Czy miałyście czas kiedy próbujecie coś zdziałać a ciągle Wam wieje wiatr w oczy i nic nie wychodzi? ja własnie tak mam, czuję coraz większą depresję i wpadam w otchłoań złego humoru :(:(

piątek, 1 maja 2015

chorobowo oraz konkurs wielkanocny Tesco

U nas przerwa w normalnym funkcjonowaniu gdyż niestety od prawie dwóch tygodni zmagamy się z chorobami. Mała najpierw miała ostre zapalenie krtani ale takie że skończyło się na wizycie na izbie przyjęć i inhalacjami (3 razy dziennie) sterydami :( krtań ledwo troszkę popuściła zaczęły się biegunki wymioty i tak mamy od poniedziałki do dzisiaj. Jest bardzo mała poprawa ale pomimo leków , wizyt u pediatry nadal zmagamy się ze wstrętnym wirusem, który i nas zaatakował z premedytacją. Mamy średnie humorki więc i o kłótnie nie trudno ale takie życie. Mało tego jadąc do szpitala taksówką zapomnieliśmy wziąć z taksówki torbę z laptopem i wydawało się że laptop przepadł bez śladu bo nawet nie pamiętaliśmy w jaką taksówkę wsiedliśmy na postoju ale po powrocie do domu wzięłam telefon w garsć i wydzwoniłam wszystkie korporację w mieście i...po paru godzinach laptop został odzyskany. Uważam to za cud :)
Na pocieszenie dostałam informację ze strony Klub Ekspertów Tesco, że zajęłam czwarte miejsce w konkursie wielkanocnym Tesco na ozdobę wielkanocną. Moje baranki z patyczków do uszu zajmując czwarte miejsce sprawiły, ze do mnie trafia bon na 50 zł na dowolne zakupu w Tesco. 50 zł niby niewiele ale dla mnie dużo, bo kto Wam da za darmo 50 zł na zakupy? cieszę się z tej nagrody i czuję się troszkę podbudowana w pasji rękodzielniczej, że komuś to co robię podoba się. Jutro jadę na kiermasz majówkowy ze swoimi wyrobami, ciekawe czy coś uda mi się sprzedać. Zrobiłam kolczyki świeczniki, świece anioły z masy solnej. No zobaczymy...teraz myślę by tylko choróbska nas opuściły.