poniedziałek, 31 października 2016

odchodzenie czyli kilka słów o podróży do...

W psychologii małżeństwa i rodziny jeden z punktów kryzysowych cyklu życia rodziny jest moment powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. Pomimo, że nie był u nas to powrót po urlopie a podjęcie nowej i długogodzinnej pracy przeze mnie wywołało w mojej rodzinie kryzys. Odeszliśmy z męzem od siebie. Nie w sensie fizycznym ale w sensie emocjonalnym. Ciągłe oskarżenia, niezrozumienie, wyliczanie co kto zrobił w domu czy przy dziecku. Mąż wylicza mi każda godzinę spędzoną poza domem. obrzucamy się błotem i szczerze nienawidze wracać do domu gdzie czeka na mnie tylko mąż-męczennik i jego wymówki. Mąż pracuje też na cały etat ale... jakże łatwo siebie usprawiedliwiać. No ale... odeszłam od męza już w sensie nawet fizycznym bo nie sypiamy ze sobą od kilku tygodni. Mieszkamy w oddzielnych pokojach i jak wychodzimy z nich to tylko by się pokłócić. Niestety mam świadomość tego kryzysu i nawet próbowałam to zmienić ale wycofałam się szybko po zderzeniu się z niechęcią męża. No i tak tkwimy. Nie jedziemy nigdzie na 1 listopada i tylko w sercu zapalam znicze na grobach moich bliskich. W tych dniach odeszła też nauczycielka mojego dziecka. Miała zawał...była za młoda by umierać a śmierc przyszła tak szybko i nagle. Bolesna to strata i odejście.

niedziela, 23 października 2016

biustonosz Triumph i Adrian Mole

Kupiłam ostatnio dwie sztuki bielizny Triumpha. Majtki okazały się za duże a były takie ładne. Moja wina bo przymierzyłam tylko górę i zdziwiłam się, że zmieściłam się w obwodzie 85 a w miseczce F gdzie z reguły wchodzę w G. No tak niestety jestem posiadaczką dużego biustu i nie jest mi lekko z nim. Dół kupiłam w rozmiarze 44 i w sumie nie wiem co mnie tak natchnęło na taki rozmiar bo z reguły chodzę w mniejszym. Może te różowe koronki na majtkach tak mnie ogłupiły a może promocja, która po przeanalizowaniu wcale się nie okazała taką promocją :( w domu przymierzyłam i to całe szczęscie na swoją bieliznę i okazały się o wiele za duże. Teraz nie wiem co z tym zorbić bo zgubiłam paragon i pomyślałam, że dam przyjaciółce na urodziny ale czy wypada dawać kobiecie majtki chociażby były najbardziej eleganckie? mam duży dylemat chociaż znam się z nią od lat? W czasie wolnym jezeli takowy mam...co jest wręcz niewiarygodne jak to pisze (czyli po 22.00) czytam coś co mnie zaskoczyło...przez przypadek wpadł mi do ręki egzemplarz Sekretnego dziennika Adrana Mola" niejakiej Sue Townsennd. Zaczęłam czytać tom "lat 13 i 3/4". Dziwię się,że się wciągnęłam bo nie dość ,że w jednej z pracy borykam się z nastolatkami to jeszcze nocami czytam o nastolatkach itp. Jak się okazuje potrafię kupić szaleńczą bieliznę Triumpha w dziwnych rozmiarach to i potrafię czytać lekturę , o którą bym sama siebie nie podejrzewała. Czyżbym wkraczała w jakiś nowy okres w życiu? A może to efekt zrzucenia kilku kilogramów i nowej pracy. Mam ochotę na zmianę fryzury ale muszę jeszcze nieco zapuścić włosy...cała ja klasyczna nieprzywidywalność.

czwartek, 20 października 2016

praca i impreza integracyjna

Czas ucieka mi w nowej pracy szybko i drugi miesiąc już niedługo się skończy. W domu jak zwykle chorobowo bo mała pod opieką taty leczy problemy z oskrzelami ale od poniedziałku znowu do przedszkola. Dziś przyjeżdża teściowa ponieważ po pracy mam na 18.00 imprezę integracyjną w firmie. Moja pierwsza impreza integracyjna i jestem jej ciekawa. Na zaproszeniu widnieje teskt ,że przychodzimy bez swoich połówek i całe szczeście. Nie wyobrażam sobie iść z moim meżem , który jest tak spięty i nerwowy , że psuje nam każde wyjście i dlatego od jakiegoś czasu w ogóle staramy się wychodzić oddzielnie chyba że już musimy razem np. z okazji przedstawienia dziecka. Kreacja a nawet dwie przygotowane i buty i ...w ogóle wszystko. Jeszcze teraz przezyć te 8 godzin w firmie i....czeka mnie super wieczór ba noc w towarzystwie moich współpracowników.

niedziela, 9 października 2016

nowa praca czyli mama na karuzeli

Pracuję od trzech tygodni. Ciągnę cały etat w jednej firmie a w drugiej umowe zlecenie. Napisałam ciągnę bo inaczej tego się nie da nazwać. Już pierwszego dnia mojej nowej pracy córka rozchorowała się tak, ze mój maż musiał iśc na opiekę. Przepłakałam cały pierwszy tydzień tej pracy i to nie ze względu na warunki w pracy ale ze względu, ze nie mogę być przy córce gdy jest chora i w ogóle nie mogę teraz wiele rzeczy robić w domu. Wychodzę z domu przed 7.00 a wracam ok. 17.00 a parę razy w tygodniu o 20.00. Cieszymy się z męzem moją nową pracą bo w sumie dobre warunki gdyż konkretnie - pierwsza umowa w firmie i to już umowa na rok z pełnymi prawami pracowniczymi.Wszedzie indziej zbywano mnie umowami zleceniami. W mojej pierwszej firmie mają pretensje ,że przeszłam do innych ale...łączę prace i tu i tam ale tylko do końca roku bo później zostaje w nowej firmie. Stara nie ma mi jak na razie nic konkretnego na przyszłość do zaoferowania a nowa wabi możliwością szybkiego awansu z pensją o 1000 zł większą niż obecnie. Minus...jest się cały dzień w firmie i ogólnie wychodząc z pracy słaniam się na nogach gdyż tempo jest zawrotne a zmęczenie w piątek sięga zenitu. zasypiam w ubraniach :( całe szczęscie sa weekendy i jest moja kochana córeczka. Mąż niestety nie rozumie tego, że nie daję rady ogarniać domu w takim stopniu jak kiedyś. Na niego spadło multum nowych obowiązków a też pracuje na etacie. Rada dla wszystkich mam wracających do pracy: spiszcie zakres obowiązków z...własnym męzem. Powaznie , napiszcie to na kartce by nie było niedomówień...to ważne by przeżyć pierwsze dni w pracy :)