środa, 14 września 2016

pomagac czy nie pomagać

Wieczór , z córką bawimy się na podwórzu przed blokiem. Powoli inne dzieci z mamami wracają na kolacje do swoich domów. W końcu zostajemy ja z córką i jeszcze inna starsza dziewczynka, która idzie do swojego bloku po czym wraca i wykazuje zdenerwowanie ale nic nie mówi tylko usiłuje jeździć na hulajnodze. Po kolejnym podjeździe pod swój blok zaczyna pod drzewem płakać. Podchodze i pytam co się stało. Dziewczynka jest niepełnosprawna intelektualnie w stopniu umiarkowanym, ma 10 lat. Mówi, ze nie może wejść do mieszkania bo mama nie otwiera. Szyb ko ustalam od dziewczynki, że podobno poszła z sąsiadką do pubu. Dziewczynka mieszka tylko z nią. Prosze ją o numer telefonu, dzwonię 10 razy na numer niby należący do jej mamy. Pukam do drzwi ale wszystko bezskutecznie. Dziewczynka płacze, że jakiś czas temu zamarł jej tata i teraz może mama. Uspokajam ją i pisze smsa na numer "niby mamy", bo zaczynam podejrzewać że może to nie jej numer, że dziewczynka się pomyliła. Pisze, że zabieram dziewczynkę do siebie, pisze adres i swoje namiary, ale ide jeszcze powiesić kartkę na drzwiach mieszkania gdyby się okazało że to nie numer telefonu mamy dziewczynki. Jest już ciemno. Jakie zaskoczenie było moje, gdyż w chwili gdy przyklejałam kartkę na drzwi mieszkania mamy dziewczynki , drzwi się otworzyły i kobieta stała w nich jakby nic ... na jej szyje rzuciła się jej córka. Powiedziałam kobiecie, ze dzwoniłam wiele razy na jakiś numer a ona mi spokojnie, że to jej numer telefonu. Kiedy zwróciłam jej uwagę ,że od godziny jej córka przechodzi gehennę bo została sama późnym wieczorem z obcą osobą do pomocy (bo w sumie jestem dla niej całkiem obcą osobą z innego bloku) a ona nie raczyła jej otworzyć drzwi to .... kobieta bąknęła coś niezrozumiale i zamknęła drzwi mi przed nosem. Od tego momentu a mineło kilka dni nie odzywa się do mnie i unika jak ognia a jak już się spotkamy odwraca głowę a dziecko przestało się bawić na naszym palcu zabaw. Nie mam pojęcia dlaczego ta kobieta tak postępuje. Czy zrobiłam coś nie tak? czy to, ze pomogłam jej 10 letniej córce dodatkowo niepełnosprawnej to jakieś przestępstwo. Od sąsiadki dowiedziałam się, że kobieta zaczęła ostatnio popijać alkohol i w sumie chciałabym tej kobiecie i dziecku pomóc...bo zawodowo się takimi rzeczami zajmuję tzn. problemami rodzinnymi ale czy mieszać się w coś gdy kobieta sobie tego nie życzy. Mam przeczucie ,że tam nie dzieje się dobrze ale upośledzone dziecko jest wpatrzone w swoją mamę i to jego cały świat. Nie chodzi mi o przemoc ale o zaniedbanie i depresje u matki.  Jakie jest wasze zadanie? pomagać czy nie? co w takiej sytuacji robić?

1 komentarz :