poniedziałek, 16 listopada 2015
chorobowo na bis
Niestety dzisiaj znowu musiałam iść z córką do lekarza. Tydzień chodziła do przedszkola a teraz kolejny antybiotyk. Ostre zapalenie gardła wirusowe :( drugi antybiotyk w miesiącu. Mała źle wygląda i ma gorączkę, katar, kaszel itd. Oczywiście zostaję w domu z małą....nie wiem jak to tłumaczyć pracodawcy ale całe szczęscie część swoich obowiązków mogę wykonywać wieczorami i popołudniami więc będę się wymieniać z mężem. Zmęczenie jednak daje się we znaki bo i noce są cięzkie, w dodatku w weekendu praktycznie nie miałam bo byłam na zjeździe na studiach, dom trzeba ogarnąć, obiad ugotować i ciągle pranie bo mała często zwraca. Nie mówię już o przygotowaniu się do pracy, ponieważ mam pracę, która wymaga przygotowywania się z dnia na dzień..zostaje na to noc ale w nocy mała też kaszle , wymiotuje itd. Nie chciałam na ten tydzień wziąć zwolnienia lekarskiego bo czuję ,że na następny będzie potrzebne a więc musze wszystko łączyć. Szkoda,że nie wszyscy rozumieją moje podejście do pracy i domowych obowiązków. Niestety mąż ciągle mnie krytykuje, ostatnio zrobił się uszczypliwy i w ogóle nieprzyjemny. Jest mi z tego powodu przykro, gdyż on uważa ,że w ogóle nic nie potrafię robić. Podnosi mi ciśnienie, kiedy słyszę, że to ja stawiam pracę na pierwszym miejscu, że nie dbam o dom itd. Do tej pory mój mąż nie wziął ani jednego dnia wolnego z powodu choroby dziecka, a opiekę na dziecko wykorzystał na ....wyjazd na konferencję naukową. Przytaknęłam na to, pomyślałam ma do tego prawo. Nie chodzi mi o to żeby chodził na opiekę nad dzieckiem, bo ja stwierdził on i teściowa, że ja mniej zarabiam to mniejsza strata dla rodziny. Dla mnie logiczny argument ale ja dopiero zaczęłam prace i jeżeli od września będę co drugi tydzień na opiece nad dzieckiem to kiepsko to widzę. Lubię być z małą w domu, lubię ją przytulać i dbać o nią ale jak przychodzi mąz słysze tylko to źle, tam to źle...i oczywiście jego zdaniem nic nie jest zrobione. Na to wygląda, ze w naszym domu sam obiad sie gotuje, pranie samo się pierze, pościele się oblekają i w ogóle jakieś czary domowe, a ja siedzę i... stawiam prace zawodową na pierwszym miejscu :D przepraszam...ale musiałam się wygadać bo ostanie dni były między mną a mężem napięte, nawet kazał mi jechać do rodziców do których jeżdżę raz do roku na wakacje. Postanowiłam sobie, że pojadę na święta do rodziców a niech mąz jedzie doswoich i albo weźmie dziecko (to by było najlepsze bo by w końcu zobaczył jak ja byłam ponad dwa tygodnie sama z córką na wakacjach i jak odpoczęłam) albo ja wezmę córkę ze sobą, to jednak byłoby wygodne dla niego, bo nie miałby żadnych obowiązków i tak jak na wakacjach....ja męczyłam się sama z dzieckiem a on sam robi co chciał setki kilometrów od nas i do telefonu miał czelność powiedzieć mi, że...nie odpoczął!! Dlatego najlepiej wyjechać oddzielnie bo nie mam ochoty znosić nie dość, ze na co dzień to i w Święta jego uszczypliwych uwag. To był taki pierwszy odruch ale muszę to przemyśleć.Jestem zmęczona i ciągle mam wyrzuty sumienia, że chcę dużo zrobić i w domu i w pracy a nie jestem idealna i nie wychodzi tak cudownie jak powinno, ale kogo to obchodzi co się u mnie dzieje? ehh...wypisałam się .
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz