piątek, 21 listopada 2014

"jadą , jadą goście" - przygotowanie dom i obiadu na najazd rodziny

Jutro, godz. 10.00 - przyjazd mojej rodziny. Jak co roku w okolicy  moich imienin i urodzin przyjeżdżają do mnie rodzice plus inni członkowie rodziny. Skład tych "innych członków rodziny" jest zmienny bo zależy kto może przyjechać w danym terminie. Termin ustalili sami goście, my tylko mieliśmy potwierdzić czy będziemy wtedy w domu :) Jestem cała w nerwach bo to stres okropny gościć moją rodziną bo przecież chce się jak najlepiej wypaść. O tym, że przyjeżdżają dowiedziałąm się dopiero wczoraj bo wcześniej samochód był w naprawie i nie było pewne czy mechanik zdąży przed sobotą a to do pokonania 250km jakby nie było. Tym razem przyjeżdża mój szwagier i siostra.Od rana biegam po zakupy, robię już na jutro cały obiad czyli zupę z soczewicy, roladki drobiowe ze szpinakiem plus kotlety schabowe z boczkiem dla tych co nie lubią szpinaku plus ciastka. Wszystko na mojej głowie bo mąż wyjechał na konferencje do stolicy a nie miałam serca by powiedzieć mu, zeby odwołał ponieważ zapisał się na nią parę tygodni temu  bardzo się cieszył na ten wyjazd. Mój stres jest tym większy, że sioistra ze szwagrem nigdy u nas nie byli a osoby, które nigdy nie były w naszym mieszkaniu zawsze się dziwią jak jest urządzone...a mianowicie, mieszkamy w stylu lat dwudziestych i PRL. Tak, tak...nie znajdziecie u nas "modnych, współczesnych mebli". Począwszy od szafki w przedpokoju, starej powojennej kupionej na starociach skończywszy na kuchnii...uwaga..."bez mebli". Tak, tak...nie mamy mebli w kuchni, nie ma blatów itd. Jest stary komunistyczny stolik, stara lodówka i...stary przed wojenny kredens po babci. To jedyna "szafa" w kuchni i tutaj musi się wszystko zmieścić. W pokoju córki są za to..."antyki" piszę w cudzysłowie ponieważ jest to duża szafa trzydrzwiowa, kredens oraz regał z książkami i to wszystko z lat 20 stych XXwieku. Łóżko też mamy nie tak zwyczajnie składane a...rozsuwane w środku z trawy trzcinowej. Najnowszy mebel to łóżko dla córki kupione parę dni temu. Wszyscy się dziwią jak można tak żyć...w starym stylu ale może nie wszyscy, może tylko Ci co cenią nowoczesność...nie wiem...nam się podoba takie mieszkanie z duszą i gdyby tylko było nas stać na kupienie mebli np. z XVIII wieku to już byśmy szukali ale na razie oglądamy tylko takie cuda i obchodzimy się ze smakiem. Jednak nasze zamiłowanie do staroci (mąz kocha stare książki i monety a ja bibeloty i zastawy stołowe oboje kochamy stare meble) nie jest zrozumiałe przez naszą rodzinę, aczkolwiek usłyszeliśmy już komplementy, że nasze mieszkanie "pomimo tego jest ładne" :)

6 komentarzy :

  1. U nas maż jest wielbicielem staroci i marzy mu się mieszkanie w takim stylu... Mi z kolei niekoniecznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja sioistra tak ma, ale jej mąż jednak opowiedział się za współczesnością :)

      Usuń
  2. Do nas tez jutro przyjezdzaja goscie- moi tesciowie:). Bedzie sie dzialo ha ha. Ja bym chciala miec w domu takie polaczenie nowoczesnosci z klasyka, to byloby idealne polaczenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię taki stary styl i w kuchni duży stół zamiast blatów, zupełnie jak kiedyś u mojej babci plus piec kaflowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my też mamy duży okrągły stół ale w dużym pokoju, jest wspaniały, drewniany i z historią :) a pieca kafolowego zazdroszczę bo u nas po takim piecu został tylko komin.

      Usuń
  4. Lubię gdy do nas przyjeżdżają goście, bo to jednak dzień jest wtedy trochę inny, :) Można posiedzieć, poplotkować, po prostu spędzić wspólnie czas. Życzę zatem udanego "najazdu rodziny" :) Przy okazji zapraszam na konkurs do mnie, gdzie można wygrać list lub wideo od Mikołaja od ListyMikolaja.pl

    OdpowiedzUsuń