niedziela, 12 października 2014

zwycięstwo mecz Polska-Niemcy, siatkarze mistrzami świata...i wiele wspomnień

Dziś zamiast obiecanego opisu warsztatu musze napisać o tym czym obecnie żyje wielu Polaków a mianowicie zwycięstwem historycznym polskich piłkarzy nad niemieckimi. Jednak chciałabym napisać o tym inaczej. Śledziłam ten mecz do późna i komentarze do tego wyniku. Mąz już spał, córka też a ja rozgorączkowana. Zaraz sobie pomyślałam o siatkarzach naszych, którzy sięgnęli po zwycięstwo. Dlaczego łączę te dwa fakty? bo uważam, że to świadczy, że kondycja polskiego sportu idzie w górę. Łączę te dwa fakty razem również dlatego, ze moje wspomnienia tak się łączą z wcześniejszymi meczami siatkarzy i piłkarzy. Mianowicie byłam wtedy na studiach kiedy siatkarze grali z Brazylią. Pojechałam na ten wieczór do mojej przyjaciółki na dalekie osiedle na obrzeżach miasta. Przygotowałyśmy super jedzonko i oglądałyśmy mecz naszych siatkarzy...kiedy wtedy wygrali nagle na ulicach wyszli ludzie, na balkonach i wszyscy śpiewali polska-biało-czerwoni, machali flagami i wszyscy się do siebie uśmiechali, ściskali nawet my z sąsiadami z klatki :) dla mnie obcymi ludźmi. To była taka ogólna euforia. W tym roku o zwycięstwie naszych siatkarzy dowiedziałam się na drugi dzień, gdyż opiekowałam się moim chorym dzieckiem i nic innego do mnie nie docierało. A teraz o jednym z meczy Polska-Niemcy. Byłam na drugim roku studiów, właśnie wyszła za mąz moja współlokatorka czego troszkę nie rozumiałam jak młoda dziewczyna wychodzi za mąż za prawie 20lat starszego faceta i jeszcze się z tego cieszy. Ale miłość jest niezrozumiała. Wracając do meczu, byłam na "weselnym kacu" zwłaszcza, że byłam świadkową i padałam z nóg. Był poniedziałek, ja we wtorek miałam egzamin (była sesja). Nagle dostaję smsa od znajomego by przyjeżdżać pod akademiki ponieważ ustawiono na tą okazję wielkie telebimy i warto razem przeżyć ten mecz. Odpisałam, że mam jutro egzamin na który nic się nie uczyłam bo był ślub itd. Znajomy tak nalegał, ze pojechałam i objerzeliśmy w grupie studentów mecz gdzie oczywiście Polska przegrała ale atmosfery nie da się opisać. Połączyłam te dwa wydarzenia bo to jedne z moich pozytywnych wspomnień z czasów studiów. Jeśli ktoś z Was wyczytał z tego co pisze nutkę smutku, nostalgii to ma rację Jakoś czasem takie wydarzenia jak mecz Polska-Niemcy uwalniają we mnie lawinę wspomnień i...tęsknoty. Coś jednak się kończy coś innego zaczyna. Teraz ekscytuję się czymś innym...rozwojem mojego dziecka.

8 komentarzy :

  1. Swietny post, a już zdanie, że "miłość jest niezrozumiała" szczególnie mi się podoba! We mnie mecze też wzbudzają fale wspomnień, ale niestety negatywnycha, przynajmniej niektóre. Wczoraj nie oglądałam, bo we Włoszech nikt sobie głowy nie zawraca reprezentacją Polski czy nawet aktualnymi mistrzami globu (to z zazdrości), ale gdy w necie sprawdziłam wynik, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Oby kondycja naszego sportu faktycznie szła w górę, bo będę mogła popisywać się przed mężem:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam Włochów rozumiem...w końcu urażone ambicje. Zawsze kibicuję Włochom jak grają na imprezach międzynarodowych (Polacy przecież tak rzadko się na nie dostają) więc też byłam zawiedziona, że to nie oni byli mistrzami globu :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja również...w końcu pierwszym raz utarliśmy nosa Niemcom :)

      Usuń
  3. Ja piłki nożnej nie lubię ale zyję wicemistrzostwem świata na żużlu zdobytym przez naszego Krzysia Kasprzaka! :)

    P.S. Co do konkursu - napisz do mnie na maila mama.calineczki@gmail.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOo widzisz o żużlu nie słyszałam...a przecież warto coś takiego wiedzieć :) Odezwę się na prvie :)

      Usuń
  4. Bo takie przezycia w gronie ludzi, te same emocje sa wspaniałe dla wszystkich, a na niektóre zdarzenia czekamy całe lata....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo tak...to jednoczy nawet tych co na codzień krzywo na siebie patrzą :)

      Usuń