poniedziałek, 8 września 2014

Wieści żłobkowe i...zakaz hałasu

Z wieści złobkowych to... infekcja minęła pozostawiając jeszcze mały kaszel ale humorek małej znacznie lepszy a więc dziś skoro świt odwieźliśmy małą do żłobka. O dziwo na widok żłobka nie płakała jak ostatnio... nawet na podjeździe chociaż jęknęła nieznacznie ale...w szatni gdy mąż poszedł do opiekunek by omówić sprawy z pobytem małej ja próbowałam ją ogarnąć płaczącą w szatni. Popłakała już bez wylewności a później się uspokoiła i z radością pokazała mi swoją szafkę z ogromną truskawką, którą usilnie chciała zerwać co mnie nie zdziwiło. Panie w żłobku były zdziwione, że zostawiamy ją dziś na "spanie" czyli o wiele dłużej niż wcześniej.Kiedy zaniosłam mała do sali tam oczywiście było dużo płaczu ale już nie było wyrywania małej z moich ramion tylko mała sama wyciągnęła rączki do pani...ciągle jednak płacząc. Widzimy jednak coraz większą poprawę w tym oddawaniu małej pomimo 5 dniowej przerwy. Małej wytłumaczyłam, że mama zawsze po nią przyjdzie, że później będziemy się przytulać, bawić i mama kupi piłeczkę (taką malutką za 1 zł z automatu). Mała je uwielbia więc troszkę się uspokoiła. Na dokładkę dałam jej zeszyt z kotkiem, który po prostu uwielbia, więc płacz był mniejszy. Jestem ciekawa jak zobaczy przy spaniu swoją ulubioną piżamkę w biedronki i ulubioną poduszeczkę z Kubusiem Puchatkiem. Wiecie, nie dawałam nowej piżamki takiej ekstra tylko starą, nawet lekko poplamioną, która nie daje się już doprać ponieważ wiem, że mała w niej czuje się najlepiej i dla niej i tak będzie wystarczające przeżycie, że to nie mama ją uspia i inne łózeczko itd. A teraz z wieści....chodnikowo-remontowych.Otóż...przed naszym blokiem od 3 dni zmieniają chodnik...to jest masakryczne. Ciężki sprzęt pod oknem, wielki hałas i mało tego...żółwie tempo. Zaczęli w czwartek...zerwali o 6.00 rano stary chodnik!!! hałas taki, ze spanie niemal niemożliwe. Problem jednak nie tylko w hałasie...ale dla mnie jest gorszy w jeżdżeniu wózkiem...to niewykonalne wyjazd wózkiem. Całe szczęscie mamy garaż trochę dalej więc już pierwszego dnia remontu przenieśliśmy wózek do garażu, ale nie wiem jak radzą sobie z tym inni. W piątek nawieźli piasku i ustawili krawężniki...i na sobotę i niedzielę zostawili tak duży bałagan i wiele niebezpiecznych sprzetów i...dużych płyt, kamieni. Dziś od 6.00 znowu akcja ale widzę, że raczej nie spodziewam się, ze dzisiaj chociaż jedną płytę położą. Stoi takich pięciu facetów z papierochami i gapią się na płyty i gadają nie tylko o płytkach ale jaki tyłek ma przechodząca akurat kobieta. Robota iście z PRL-u. I tak muszę znosić ogromne hałasy pod oknami, które umyłam w zeszłym tygodniu, ale po tych remontach już któryś z kolei bo przez całe wakacje wymieniali rury ciepłownicze mam nadzieję, że ktoś wywiesi kartkę "zakaz hałasu". Naprawdę trudno było wytrzymać w domu z tymi remontami.

4 komentarze :

  1. No to życzę powodzenia ze żłobkiem! Ani się obejrzycie, a zostawanie tam będzie przebiegało bez żadnej łezki. Super pomysł z piżamką- dzieci w tym wieku nie mają jeszcze fazy na super hiper wypaśne ubrania, a najlepiej czują się w tych, które Im się dobrze kojarzą!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję tych robót, u mamy jak robili to robotnicy z piwem na klatce schodowej siedzieli tłumacząc ze przerwę mają - przez pół dnia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę takich robot, u nas ostatnio sąsiad już drugi miesiąc remontuje pod nami i końca nie widać. Masakra!
    A ze żłobkiem na pewno się ułoży!

    OdpowiedzUsuń