poniedziałek, 28 września 2015

życie studenckie a życie po studiach

Od czerwca wracają do mnie myśli o bilansie mojego życia studenckiego a obecnego. Dlaczego? w czerwcu minęła okrągła rocznica ukończenia studiów magisterskich mojego rocznika. Ile to już lat? nie zdradzę ale powiem tylko, że nie było wtedy jeszcze studiów dwustopniowych :) co jakiś czas myślę o tym jak wygląda moje życie teraz a jak wyglądało, jak wiele myśli i marzeń z czasów studiów zweryfikowało życie.Nie wszystko na minus :) Oto kilka punktów dla mnie ważnych:
- podczas studiów miałam wiecej czasu dla siebie i więcej spałam, odpoczywałam niż teraz...to oczywiście jasne ponieważ mam małe dziecko :)  ale nie wyszłam zaraz po studiach za mąż, byłam te parę lat wolnym strzelcem więc róznie z tym odpoczynkiem bywało i po studiach.
- podczas studiów jeździłam do rodziców kilak razy do roku, teraz raz do roku na wakacje ale prawie miesięczne,
- relacje z rodzicami były częstsze i głębsze podczas studiów ale odkąd mam rodzinę myślę, że są bardziej zrozumiałe i więcej możemy ze sobą dzielić,
- moja przyjaźnie zawarte na studiach zweryfikowało życie po..czyli niektóre niestety okazały się dość fałszywe, tylko na czas kiedy coś się potrzebowało...wraz z zakończenie studiów osoby te znikły i przestały się odzwyać, inne zaś jeszcze z rok pisały, dzwoniły, spotykałyśmy się a póxniej śmiercią naturalną również się zakończyły...inne zakończyły się wraz z moim ślubem, inne z urodzeniem dziecka i przeprowadzką... a jeszcze inne kilka tygodni temu tak w sumie bez powodu...i to najbardziej boli. Masz przyjaciela od lat i nagle ten przyjaciel przestaje odpowiadac na smsy, e-maile, nie odbiera telefonów. Ból...a przecież tyle łaczyło...mamy dzieci w podobnym wieku i pomimo dzielacych kilometrów byłyśmy sobie bliskie. Inna osoba przyjaciółka od liceum też nagle milknie...nie mam z nią kontaktów. Jednak na całe szczęście są takie przyjaźnie, które trwają latami...które pomimo kilometrów są...kiedy jest dobrze i kiedy jest źle, kiedy postępuje się mądrze i kiedy głupio lub kiedy się upada. Zawsze te osoby były i są otwarte na pogaduchy, wsparcie i dzielenie się życiem. Najdziwniejsze, że żadna z tych osób nie studiowała ze mną na moim kierunku i na roku :) ale to teraz nie ważne.
- podczas studiów miałam narzeczonego, po studiach też, ale już innego i to ten został moim mężem, w obu okresach spotykałam się też z różnymi facetami, wszystko przerwał ślub i założenie rodziny
- zawsze w moim życiu były dzieci najważniejsze w pracy...a teraz i w życiu osobistym -moja królewna
- zmieniły się wartości - kiedyś wykształcenie i praca były na pierwszym miejscu teraz dziecko i rodzina, dom. Owszem rozwój osobisty jest ważny ale nie najwazniejszym,
- zmienił się mój styl i zainteresowania, z braku czasu, chęci a raczej niechęci do marnowania czasu na bieganie po sklepach z bibelotami, biżuterią...krótko mówi,ąc z powszedniałam...a na studiach byłam uważana za oryginalną osobę, która zaskakuje połączeniami stylów,
- musze się przyznać, że w mniejszym stopniu pamiętam o wszystkich imieninach, urodzinach etc. tych najważniejszych osób to i owszem ale jakiś dalszych znajomych jest mi ciężko,
- na studiach i po nich częsciej wyjeżdżałam, zwiedzałam i robiłam wiele rzeczy, których teraz nie mogę...dlatego uważam, że studia to czas na wiele rzeczy, których później nie będzie można robić w takim stopniu jak jest się bez zoobowiązań,
- a na końcu...po studiach częsciej się przeprowadzałam niż podczas studiów. Piszę to sama zaskoczona tym odkryciem ale tak jest....zaś na studiach więcej czytałam i byłam zawsze na topie nowości czytelniczych teraz no cóż :(
Jak widać nawet po tej krótkiej liście wiele się zmienia ale niekoniecznie na gorsze...uważam, ze na wszystko jest czas i miejsce. Obecnie w tym momencie życia, w którym jestem...jestem kobietą szczęśliwą...ale szczęśliwą nie idealnie...ale szczęśliwą życiowo...moze wiele bym zmieniła w sobie, w pracy, w rodzinie...ale czy to przymnożyłoby szczęścia w moim życiu?? wątpię...może byłabym bardziej wyspana, doceniona w pracy, w domu itd. moze lepiej bym wyglądała...ale czyż nie mało chodzi kobiet sukcesu, pięknie wyglądających po tej ziemi a w środku nieszczęśliwych?? nie chcę do nich dołaczyć...chcę normalnego, prostego życia.

5 komentarzy :

  1. Jak widać, w życiu zmieniają się priorytety. Sama zauważyłam to po sobie, a jak pojawi się dziecko, to już w ogóle wszystko się zmienia. Ważne, że jesteś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, pojawienie sie dziecka o wiele wiecej zmienia niz slub.

    OdpowiedzUsuń
  3. Są różne etapy w życiu i każdy trzeba wykorzystać w miarę możliwości i przede wszystkim lepiej ich nie porównywać bo się okarzę, że kiedyś robiliśmy coś co lubiliśmy a teraz zmodyfikowaliśmy to na rzecz czegoś innego...

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli i jeden i drugi etap ma swoje plusy i minusy... ale to dobrze, że jest taka równowaga, problem by się pojawił, gdyby były same minusy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama też często robię taki bilans i wspominam :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń