czwartek, 11 czerwca 2015

sprawdzian uczuć

Kiedy napisałam ostatniego posta jakbym wywołała wilka z lasu a mianowicie...mąz zmęczony spacerem z córką i bardzo cięzkim dniem w pracy leżał skonany na kanapie a ja bawiłam się z mała w drugim pokoju gdy zachciało mi się wyjść do kuchni po szklankę wody i...bach uderzyłam stopą w futrynę drzwi...efekt mały palec "chrupną" usłyszałam w nim pyknięcie i ból, który w pierwszej chwili zbagatelizowałam pod wpływem szoku i poczłapałam utykając do pokoju córki ale tam nie byłam w stanie ustać na stopie. Wtedy mój mąż wkroczył do akcji. W ruch poszły żele na stłuczenia z naszej rodzinnej apteczki a gdy one nie pomogły poszedł do apteki i przyniósł wszystko co potrzeba do opatrunku i "moczenia" stopy. Sam zrobił mi opatrunek i po raz pierwszy jak go znam nie powiedział "nic krytycznego" typu, ze trzeba było uważać itd. Nic tylko ciągle powtarzał ,że musi mnie bardzo boleć i że jutro (był już po 20.00) pewnie trzeba będzie iśc do lekarza ,żeby to obejrzał. Jak wygląda to jutro...tzn. dzisiaj...stopę mam siną niemal po kostkę, mały palec, który wczoraj wyglądał jak ogórek dziś wygląda jak pół ogórka. Dom przeszukałam pod kątem butów w które byłabym w stanie się ubrać...i zaciskając zeby poszłam z córką na spacer i odebrac awizo na pocztę. W aptece usłyszałam, że powinnam iść z tym na izbę przyjęć by mi to prześwietlili ale ja mając takiego "lekarza domowego" kuruję się jak na razie w domu. Takie trudne sytuacje i nagłe pokazują jak kto potrafi się troszczyć, co zrobić dla drugiej osoby i jak pomóc.

3 komentarze :

  1. No to zareagował pierwsza klasa :)
    A ty idź do prześwietl bo mogą tam różne cuda się kryć

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. oj dalekomu do tego, ale jeżeli chodzi o pomoc w chorbach to jest super :)

      Usuń