poniedziałek, 15 czerwca 2015

inteligentne byzczenie czyli co zrobić by nie oszalec

Poranek, dzień kolejny...i zaraz po szóstej słyszę burczenie dochodzące od strony okna. Przykrywam mała i włączam wiatrak. Niestety pomimo poduszki na głowie, burczenie jest coraz bliżej "bzzzz, brrr..." i tak w kółko. W końcu dziecko się budzi i wkurzona wstaję z łóżka. Oczywiscie wszedzie w mieszkaniu jest bzzz, brr. Zamykam okna ale jeżeli zamknę w kuchni to brrr,bzzz wkrada się a raczej atakuje od strony pokoju i tak w kółko jakby na złośc "bzzz" specjalnie, inteligentnie wiedziało jak zepsuć dzień. Bzyczenie cichnie około południa. Bzyczenie wymusza na nas byśmy z córką pedziły na spacer i zakupy już przed 9.00 bo inaczej w domu nie da się wytrzymac. A więc wracamy i zaciskamy zeby by wytrawać do południa. Kilka godzin przerwy i jak na złość "inteligentne bzyczenie" pojawia się akurat wtedy, gdy moja córka próbuje zasnąc popołudniu, a więc godzina 16.00 zaczyna się od nowa...i tak trwa do...kiedy córka śpi. Rozmawiałam z sąsiadką i owe bzyczenie też ją denerwuje i próbowała róznych sposobów by nie oszaleć od tego ..hałasu. Jeżeli myślicie, ze to komary lub osy...to się mylicie...to coś gorszego bo to panowie z kosiarkami, którzy nie wiedzac czemu od paru dni kosza nasze małe podwórko i jakoś nie mogą skończyć. Już myślałam, ze udało się im skończyć w sobotę gdy dziś pojawili się ponownie i...powiem jedno, że albo robią komuś na złość albo to bezmózgowce ponieważ...dziś do 7.00 rano kosili przy samych naszych oknach i próbowałam zobaczyć co też jeszcze koszą i nie zobaczyłam tam trawki większej niż 2-3 cm. Mało tego około 8.00 poszli nieco dalej do sąsiedniego bloku i już bzyczenie jest trochę dalej. Wyobraźcie sobie, ze my mieszkamy na 4 piętrze a na parterze mieszkają dwie mamusie, które mają malenstwa niespełna półroczne a oni pod oknami im takie jazdy urządzają od kilku dni. Wszyscy, przynajmniej moi najbliżsi sąsiedzi mają dość tego, ale zaczynam podejrzewać, że na koszenie trawników naszej spółdzielni wygrała inna firma niż dotychczas była i...zaczęło się, gdyż w sąsiednim bloku mieści się siedziba naszej spółdzielni i oni chcą pod "jej oknami zrobić jak najlepsze wrazenie". To moja hipoteza w tym obłąkanym stanie...ciągle słychać burczenie ale całe szczęscie troszkę w oddali bo po sąsiedzku :( ale podejrzewam , że jutro rano ponownie się zacznie chyba, że będzie padać. No zobaczymy...życze każdemu dobrego, spokojnego dnia.

7 komentarzy :

  1. O znam to, znam- niestety! I też zawsze mam to "szczęście", że jak koszą, to akurat kiedy Lilka usypia :( Rany, jak mnie wtedy trafia!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze ze juz nie mieszkamy w bloku i koszenoe mam wtedy jak pasuje.
    Przepraszam za wtargniecie :)
    Bez przywitania się na dodatek....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ja nie znoszę, gdy u nas koszą, bo ten hałas przez kilka godzin jest nie do zniesienia, także dobrze Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. nienawidzę koszenia trawy, ale lubię zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha skąd ja to znam. Mieszkam kilkanaście metrów od szkoły i codziennie za pięć szósta rano pan dozorca kosi trawę mega głośną kosiarką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o Boże, to jak Ty to wytrzymujesz ? ja bym oszalała albo się przeprowadziła :)

      Usuń