Od kilku tygodni co jakiś czas przez nasz dom przechodzi huragan w postaci burzy emocji,które kipią w mojej córce i niczym wulkan wybuchają w najmniej oczekiwanym momencie. Czasem już nam brakuje sił, mała raz wpada w czarną histerię a za kilka sekund śmieje się głośno piszcząc. Mąż po ciężkim dniu w pracy czasami już wychodzi z siebie...a i mnie nie jest lekko bo mam przecież córkę 24 h na dobę. A nasza córcia potrafi robić bałagan za dwoje a nawet troje, wszystko chce wrzucać do sedesu co też robi gdy tylko spuścimy z niej oko...a jak nie do sedesu to do szklanek, kubków, misek i nie patrzy co się w nich znajduje. Wczoraj wrzuciła do kubka z sokiem moją komórkę, która popłynęła już do kosza :(palma,która stoi a raczej stała dumnie w naszym stołowym już tak mizernie wygląda ponieważ codziennie mała wyrzuca z niej ziemię a jak nie wyrzuca to gdy się denerwuje podbiega do niej i potrząsa nią aż korzenie widać. Na nic prośby, tłumaczenia, groźby i kary. Mała na nic nie reaguje. Wzięliśmy się na sposób na obojętność ale to skutkuje też różnie. Palma w każdym razie idzie jutro na klatkę schodową.a my chyba zaczniemy łykac jakieś krople na uspokojenie. Nie jest tak, ze ciągle mamy życie na huśtawce. Córka bywa i grzeczna i spokojna ale to wyjątkowe chwile i niestety ostatnio należą do rzadkości. Jak to przeżyć? bunt na wszystko i przeciwko wszystkim?
ps. nadal polecam film Carte Blanche - powinien być we wszystkich multikinach bo właśnie ja byłam na nim w Multikinie i widziałam repertuar, że powinien jeszcze przez jakiś czas być.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
U nas wielkiego buntu nie ma- Gaja jest taka, jak zawsze, ale czasem nieźle daje mi popalić. Nie ma innego wyjścia niż przeczekać:).
OdpowiedzUsuńNiedługo minie ten okres i odetchniecie z ulgą :)
OdpowiedzUsuń