wtorek, 6 maja 2014

"mamy problem"

Jak każda z mam i ja miewam lepsze i gorsze dni i noce. Niestety od kilku dni te ostatnie nie wyglądają najlepiej. Dziś...
godz. 1.00 po północy
mała się budzi z jękiem ale po zmianie pieluszki zasypia
godz. 2.10
płacz, uspokajam, daje picie. Nic nie skutkuje. Mąż przychodzi z drugiego pokoju i przygotowuje butelkę z mlekiem. Kołyszę córcie i śpiewam. Płacze. Mąż wynosi ją do swego pokoju i jakoś wycisza się ta malutka nasza królewna.zasypia w moich ramionach.
godz. 4.00
znowu jęczy, przebieram pieluszkę
godz. 5.00
płacze cicho i rzuca się po łózku. Daję jej picie i otulam. Znowu jęczy. Zaczynam uspokajać i siebie i ją by nie obudziła męza, który musi przecież rano wstać do pracy. Nic nie skutkuje...nagle siada i...jednym chlustem zwraca całe picie na koc. Zaczyna płakać, nie wie co się dzieje.Szybko zabieram koc i rzucam na podłogę, wycieram jej buzie i podaję wodę. Znowu wymioty i płacz, który cichnie jak wymioty ustają. Daję małej kropelki na brzuszek i uspokajam. Jęczy...ja zrzucam szybko powłoczkę z kołdry, wszystko brudne. Zmieniam pościel by nie widziała co się stało. Po pół godzinie podaję mleko...i już spokojnie pije, ale wypija pół butelki i powtórka z rozrywki...czyli wymioty. Nie ma wyjścia...
godz. 6.00 budzę męża słowami "mamy problem".
Stoimy nad leżacą córcią i debatujemy co robić. Podajemy znowu picie, ciepłą ziołową herbatkę...czekam najgorszego...ale o dziwo nie było nic...ufff może jakoś przeszło...o 7.00 dajemy jej kelik i wodę. Jest coraz leiej
godz. 8.00
zaczynają się kupki, czarne i brzydkie ale mała normalnie już je i bawi się.
W dzień zwykłe zakupy, obiad itd. Tylko ta rumiana skóra na policzkach i cienie pod oczami. Dzwonię do znajomej lekarki...mówi,ze to alergia. Nie wiem czy wierzyć...jeszcze parę dni do wizyty u alergologa. Nasza córcia nie jest zdrowym dzieckiem, od początku ma problemy z trawieniem, od pierwszych godzin. Przeszła wiele badań, lekarstw i nikt nie mógł stwierdzić co i dlaczego, i czy z tego kiedyś wyrośnie. Ma też wadę serca, ale na szczęscie taką,którą trzeba tylko obserwować ( ja też mam taką, na którą nie ma lekarstw a tylko opercja, wszczepienie zastawki, ale to mam nadzieje,że na starość). Martwię się o moją córcie...już tak od małego się męczy...wiele rzeczy nie może jeść, ciągle coś boli :(

4 komentarze :

  1. Będzie dobrze, trzymajcie się...
    Tak reagowali chłopcy na moje mleko, wymioty po każdym karmieniu, wysypka, zażółcona skóra itp...

    OdpowiedzUsuń
  2. może mleko Jej nie służy, albo kolka?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że mała się tak męczy, może wizyta u alergologa jej pomoże. Może to jakaś nie groźna alergia. Trzymajcie się ! :) :*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    czekamynacud.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, mam nadzieję, ze jakoś z tego wyjdziemy )

      Usuń