czwartek, 15 maja 2014

kilka słów o naprotechnologi

Na blogu jednej z Was padło określenie Naprotechnologia jako metoda, którą stosuje jeden z lekarzy leczących problemy z poczęciem u pary. Pozwolę sobie napisać kilka słów o tym, pomimo, iż dziś miało być nadal o kuracji Vichy ale jesli teraz tego nie napiszę to...później zapomnę co miałam napisać. Z naprotechnologią spotkałam się już na studiach, to jest parę lat temu. Wtedy w Polsce pojawiały się nieśmiałe artykuły na ten temat ale cała literatura naukowa była w obcych językach. Nie kończyłam znowu tych studiów tak dawno i dlatego to zbytnio nie zmieniło się niestety ale rozwój naprotechnologii z każdym rokiem w Polsce przybiera szersze kręgi. Spotkałam się bliżej z Napro (tak określę ją w skrócie) gdy pary z mojego najbliższego środowiska zaczęły mieć problemy z poczęcie.Ale może zacznę od początku: Czym jest naprotechnologia?  NaProTECHNOLOGY® (Natural Procreative TechnologyNPT – Wsparcie Naturalnej Rozrodczości/Prokreacji)., jest to nowa gałąź medycyny odnosząca się do zdrowia reprodukcyjnego, ukierunkowana na dobrą diagnostykę i skuteczne leczenie. Korzysta z najnowszych osiągnięć ginekologii, chirurgii, endokrynologii. Jednym słowem jest to dobra medycyna. NaProTECHNOLOGY® to propozycja dla kobiet od okresu dojrzewania aż po menopauzę. Współpracuje z układem rozrodczym kobiety, rozpoznaje problem i stara się przywrócić prawidłowy stan.
Trzydzieści lat badań naukowych nad cyklami miesiączkowymi, zarówno prawidłowymi, jak i nieprawidłowymi, przyniosło ostatecznie wyjaśnienie ich tajemnicy.
Metoda diagnozowania i leczenia niepłodności, która polega na prowadzeniu dokładnych obserwacji kobiecego organizmu i tworzeniu na tej podstawie indywidualnych wytycznych dla każdej pary. Na tym etapie można zadecydować o włączeniu leczenia hormonalnego lub chirurgicznego oraz ustalić optymalny dla danej pary moment współżycia. Przeciętna długość cyklu metody NaPro (a więc pełnej diagnostyki) trwa 24 miesiące.Definicję i inne wiadomości znajdziecie na stronie:
http://www.naprotechnology.com.pl/
Można w skrócie napisać, że Naprotechnologia to badanie, analiza problemu, ustalenie optymalnego momentu na współżycie, ewentualne branie hormonów lub zabiegi chirurgiczne typu laparoskopia itp.Procesy jakie może być podana kobieta to m.in. 
- badanie krwi
- badanie hormonów 
 - badanie owulacji
- drożność jajowodów (zabieg HSG) 
- histeroskopia
- laparoskopia
Mężczyzna może zostać poddany następującym badaniom lub zabiegom m.in. 
- dwukrotne badanie nasienia  
 - wizyta u lekarza androloga
Oboje zaś: 
-  Test po stosunku (PCT) 
- Test wrogości śluzu -
- Przeciwciała przeciwplemnikowe
Oczywiście każda z tych list wygląda inaczej w zależności od pary i ich nazwijmy to "problemu". Lista ta może się skrócić lub wydłużyć. W Naprotechnologii ważna jest obserwacja cyklu kobiety i płodności pary jest to tzw. Model Creightona,, szerzej o tym do poczytania na poniższym linku. Naprawdę warto wiedzieć coś nie co na ten temat.
Nie chciałam Wam robić wykładu na ten temat ale napisać o doświadczeniach par mi znajomych. 
Prawdziwe historie par starających się za pomocą NaPro. 
 Historia I
Obie pary to młode małzeństwa lecz z inną historią starania się o dziecko. Pierwsza z nich , nazwijmy ją Adam i Ewa to para, która spodziewała się jeszcze przed ślubem, ze z poczęciem mogą być problemy ponieważ on miał za sobą bardzo cięzki wypadek i uszkodzone jądra. Po roku od ślubu i starania się o dzieciątko, ona zrobiła wszystkie badania u zwykłego ginekologa i okazało się, że u niej wszystko ok. Wystarczyło zrobić badanie nasienia by stwierdzić jak to określił ich pan ginekolog "szans prawie nie ma". Adam dostał leki ale po kolejnym roku nie przyniosły efektu. Trafili do lekarza "cudownego" (piszę tak ponieważ był to mój lekarz prowadzący ciąże i jest naprawdę super gościem) , który bardzo ich wspierał ale nie ukrywał, że szanse są niewielkie a że jest zwolennikiem in vitro zaproponował im wstępne badania,które pokazały, że jak to określił "was ratuje tylko cud, nawet in vitro nic nie pomoże". Ewa poradziła się znajomej położnej, która była instruktorką Naportechnologii (Ewa o tym nie wiedziała, zresztą niewiele wiedziała o NaPro). Kobieta umówiła ich z lekarzem ginekologiem-położnikiem, który zajmuje się NaPro. Nic nie mieli do stracenia, rozważali adopcje jakiegoś dziecka. Poszli na pierwsze spotkanie a tam usłyszeli wiele ciepłych słów i... by nie tracili nadziei! byli zszokowani...przeszli liczne badania, hormonoterapie, nauczyli się obserwacji według modelu Creightona. Wiele mieli chwil gorszych i lepszych...ale jakoś trzymali się nadziei, że przecież "i tak nie mają nic do stracenia a może się uda". Po kolejnym roku podjeli decyzję, że rezygnują że nie dają już rady żyć tylko nadzieją,która rozwiewa się z każdym kolejnym miesiącem i wtedy... okazało się, że są w ciąży :) ich synek ma obecnie 2 latka i nie ma szczęśliwszej rodziny od nich :)Ewa zadzwoniła do lekarza od in vitro i powiedziała mu "A jednak cuda się zdarzają panie doktorze a jest nią NaProtechnologia" - to oczywiście był taki żart, ale fakty są faktami.
Historia II
Iga i Tom para z podobnym stażem, jednak inna historia. Ona zaszła w ciąże bardzo szybko, w sumie zaraz po ślubie. Niestety w 3 miesiącu ich dzieciątko zmarło. Stratę przeżyli bardzo i usłyszeli, że niestety nie wiadomo jak będzie z następnymi ciążami. Kolejne miesiące starań się o dzidziusia nie dawały efektu. Myśleli, że się zablokowali, że to trauma po pierwszej stracie. Lekarze mówili, że z punktu medycznego nie ma przeciwskazań by mieli dzieci ale nie ukrywali, że moga być jakieś genetyczne antagonizmy, ponieważ pierwsze dzieciątko nie rozwijało się od poczatku prawidłowo i jeśli nawet by się urodziło byłoby w duzym stopniu niepełnosprawne, tak przynajmniej stwierdzono po sekcji zwłok. Iga dużo czytała i szukała jak najwięcej treści na temat płodności aż w końcu znalazła informacje o lekarzu od Naprotechnologii. Poszła na pierwszą wizytę sama, przekonał ją by zawalczyli i ...współżyli świadomie z mężem. Na drugiej wizycie pojawiła się z mężem. Pół roku starań i mają wspaniałą córeczkę, która już teraz chodzi do zerówki.  To wszystko co dziś chciałam Wam napisać. Dobrej nocki :)  

3 komentarze :

  1. Ciekawa notka, czasem wystarczy trafić na odpowiedniego lekarza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja teraz idę do lekarza, który zaleca tą właśnie metodę. Koleżanka 2 lata się starała poszła w końcu do niego i po 5 miesiącach byłą w ciąży. Teraz i ja idę do niego we wtorek.
    Myślę, że to jest dobra metoda. Wielu parom pomogła. Czytam wpisy z Ovufrend.pl i tam próbują z NaPro i im wychodzi :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń