poniedziałek, 24 marca 2014
Dzień Marudy
Tak,tak... dziś był dzień marudy...córcia od rana dawała taki popis, że w przenośni "chodziłam na rzęsach". Liczyliśmy z mężem, że z powodu deszczu pośpi rano ale gdzie tam. Wstała o...6.30 i nie spała do 16.00. Zasnęła dopiero przed samym przyjściem męża z pracy. To plus, bo zazwyczaj on nie ma lekko u córki. Ja tylko przekroczy próg wisi na nim, nawet rąk nie może umyć. Jednak dzisiaj potrzebowałam normalnego dnia a nie dnia marudy. Mała nie chciała się bawić w nic, spacer też okazał się marnym rozwiązaniem... no i w sklepie tak biegała, że w końcu uderzyła czołem o półkę sklepową. Umęczona przyszłam do domu ale i tam nie było lepiej. Gdy zasnęła, zostawiłam męża ze śpiącą córeńką i pobiegłam po szybkie zakupy. Niestety po powrocie czekała na mnie niemiła niespodzianka...mała już nie spała i miała jeszcze gorszy humor niż przed spaniem. Męczyliśmy się z nią do 21.00 aż w koncu padła ze zmęczenia. Jednak przy myciu zębów odkryłam, że wyrzynają się jej dolne dwójki. U góry ma już jedynki, dwójki, jedną trójkę i czwórkę ale te dwie ostatnie to takie wychodzacę parę milimetrów. No i już wiedziałam dlaczego jej tak ciężko. Jutro użyję żelu może będzie lżej :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Oj z tymi zebami to tak bywa, ale może też pogoda dała jej w kość :)
OdpowiedzUsuńBędzie lepiej...
Oby to ząbkowanie jak najszybciej przeszło. ;)
OdpowiedzUsuń