środa, 8 kwietnia 2015

słowo o śmierci - praca

Najpierw dosłownie wzmianka o "nowych wieściach w sprawie katastrofy smoleńskiej". Ponowne "wielkie bum" dzięki RMFowi i szczerze mam dośc ciągłym zajmowaniem się tą sprawą przez media, polityków itd. Katastrofa byłą wstrząsem i bez względu na to kto zginął pod względem politycznym ale to byli przecież ludzie a każde istnienie ludzkie jest cenne. Śmierć osoby kryje za sobą żałobę rodziny, trudne sytuacje i powstanie nowej rzeczywistości - zawsze pozostaje po tym człowieku puste miejsce przy stole, w domu, w pracy itd. Czym lub kim zostanie zapełnione to już inna sprawa. Ogłoszone kolejne rozmowy ludzi lecacych samolotem może w końcu troszkę sprawią, że mit zostanie zdjęty z tych ludzi i że już od poczatku było widamo, że gdzies tam podstawą katastrofy była decyzja człowieka czy ludzi. Ale nie o tym chcę pisac w tym poście...
otóż od czasów studiów byłam zachęcana do pracy wolontarystycznej w hospicjum dla dzieci. Będąc na drugim roku studiów bardzo się bałam i nie czułam się w pełni gotowa by pracować z odchodzacymi dziecmi i ich rodzinami. Hospicja jakoś przewijały się później jak odchodził mój wujek do którego przychodziłam do hospicjum przez 3 miesiące i "zaprzyjaźniłam się" z ludzmi, których już nie ma. Wtedy przełamałam lęk w sobie, ze nie będę w stanie pomóc. Ale czy Ci ludzie tego oczekiwali, tej pomocy? oni po prostu chcieli bym była, bym dzieliła się codziennością np. wujek usilnie chciał by kupić mu radio i razem z nim kibicowac drużynie siatkarskiej. Co też robiłam. O nowotworze mówił "pan Rakowski". Ci ludzie mówili mi o swoich pragnieniach, marzeniach, obawach i potrzebach...kiedyś Wam pisałam, ze po studiach trafiłam do ośrodka zajmującego się praca ze starszymi z zaburzeniami mózgowymi, demencjami itd. Odprowadzałam na drugą stronę życia tez pare osób towarzysząc ich rodzinom w żałobie. Jednak zawodowo nigdy nie było to moje główne zajęcie...i nagle teraz kolejny raz w moim życiu po ponad 3 latach przerwy pokazuje się wizja hospicjum i pracy z chorymi. Zaczynam angażować się w prace stowarzyszenia prowadzacego hospicjum domowe dla dzieci i które buduje budynek hospicyjny. Znowu wchodze w świat życia-śmierci i znowu mam dylematy i obawy ale zaczynam odkrywać, ze los ma jakiś plan dla mnie, który ja zdecydowanie nigdy sobie tego nie wyobrazałam.

5 komentarzy :

  1. Też mam tego dość. Ale ludzie chcą tych informacji, dlatego ciągle jest ich wszędzie pełno. Jak jadę autobusem, czy pociągiem to często słyszę w okół ciągłe rozmowy o Smoleńsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my całe szczęscie nie mamy tv w domu, na własne życzenie, więc nie musze tego słuchać.

      Usuń
  2. To piękna ale zarazem bardzo ciężka praca, podziwiam ludzi którzy dają radę psychicznie bo ja bym nie dała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, czasami nie wiem skąd pochodzi ta siła, a czasami kiedy sił brakuje, słow i nie wiesz co robić, co mówić...to pozostaje obecność.To chyba najcenniejsze co można dac tym ludziom. Nie uciekać.

      Usuń
  3. Piękny i chwytający za serce post , podziwiam cię za siłę <3

    OdpowiedzUsuń