środa, 24 stycznia 2018

Radosc z zycia

Na poczatku nowego roku wielu z nas robi postanowienia i ja czesto tez robilam ale tym razem mam tylko jedno....Zyc chwila dzisiejsza i cieszyc sie zyciem. Moze to postanowienie wydawac sie dziwne ale to co przezylam w sierpniu 2017 roku dalo mi do myslenia. Otarlam sie o smierc podczas porodu i moj syn rowniez...u niego skonczylo sie ,,tylko'' na wylesie do osrodkowego ukladu nerwowego a u mnie na wielkich problemach z kregoslupem. Obecnie syn ma miec orzeczenie o niepelnosprawnosci ruchowej. Po porodzie kiedy do mnie dotarlo co przezylam a co moglo sie stac plakalam czesto i dlugo nie moglam sie pozbierac egzystencjalnie. Nie mialam wtedy najmniejszego wsparcia psychicznego od meza. Nie uslyszalam,ze cieszy sie, ze zyje, wrecz przeciwnie uslyszalam, abym wynosila sie z domu bo to moja wina, ze on ma dwojke dzieci, ktore sprawiaja, ze nie ma ciszy i odpoczynku. Po porodzie przy ktorym nie byl nie przytuli mnie, nie powiedzial nic pozytywnego...i wtedy juz cokolwiek bylo we mnie jeszcze z cieplejszych uczuc do niego, umarlo smiercia naturalna. Tak mocno mnie wtedy zranil, ze odrzucil mnie i dzieci kiedy potrzebowalam wsparcia, ze ponmimo bycia nadal razem, emocjonalnie jestesmy lobcymi ludzxmi zyjacymi w odzielnych pokojach i tylko prowadzacy wspolne gospodarstwo donowe. Jak tak mozna zyc? Kwestia przyzwyczajenia. Cala ta sytuacja sprawila, ze podjelam powyzsze noworoczne postanowienie. Cokolwiek bysie nie dzialo chce doceniac to co dzis, cieszyc sie tym, ze jeszcze zyje i moge byc z moimi dziecmi. A maz niech zyje w swoim skostnialym i ciagle narzekajacym swiecie ja chce sie cieszyc zyciem bo wazne jest to co teraza nie co bylo.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz