piątek, 1 sierpnia 2014

rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - godzina W i nasza rocznica czyli przeznaczeni.pl

Dziś jak każdy słyszał jest kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, ale nie o tym chcę pisać a mianowicie o tym, że własnie w ten dzień mamy rocznicę pierwszego spotkania z moim męzem. Nasza znajomość zaczęła się przez internet na portalu randkowym przeznaczeni.pl. Wykupiłam na nim roczny abonament i sceptycznie podeszłam do "poszukiwań" kandydata na faceta. Nie, nie na męża ale faceta. Wcześniej byłam związana z chłopakiem 3,5 roku, byliśmy zaręczenie ale wystraszyłam się i uciekłam czyli zerwałam zaręczyny. Po dwóch latach od zerwania zaręczyn próbowałam chodzić na pojedyncze randki z facetami z reala ale jakoś ciągle czułam niedosyt. Pomysł z przeznaczonymi podsunęła mi koleżanka, która była na nich kilka lat a dokładnie cztery i poznała sporo ciekawych osób. A więc i ja zaczęłam...wpisałam w wyszukiwarkę moje "wymagania" czyli wiek, region Polski, płeć itd. Pojawił się szereg facetów. Napisałam do kilku i między innymi do mojego obecnego męża.Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz na zdjęciu i przeczytałam profil od razu pomyślałam "eh taki to na mnie nie spojrzy. Nie odpisze, pewnie ma kobiet na pęczki, a był moim "ideałem" jeśli chodzi o profil internetowego faceta". Moje zaskoczenie, gdyż odpisał...w sumie odpisało kilku. Umówiłam się z jednym i żałowałam bardzo, ponieważ owszem pan z doktoratem ale za brak kultury, zachowywał się poniżej poziomu przyzwoitości i tak się jakoś nakręcił na "małżeństwo ze mną" już na pierwszym spotkaniu, że...gadał tylko o tym...tragedia. A ja stroniłam od takich tematów i chciałam być wolna...po pierwszym spotkaniu zakończyłam znajomość z panem doktorem. Drugi z kolei, z którym się umówiłam był mój obecny mąż. Pisaliśmy ze sobą przez tydzień długie e-maile i nagle z jego strony padła propozycja, że przecież jesteśmy w jednym mieście to lepiej porozmawiać w realu. Po pierwszym spotkaniu nieudanym z Przeznaczonych do tego podeszłam sceptycznie. Powiedziałam to mojemu panu "Ideałowi". Zrozumiał, był na Przeznaczonych od paru lat, wiele spotkał kobiet z portalu i znał wiele historii internetowych znajomości. Zaproponował zwykłą kawę tak swobodnie jako kumple. Pobiegłam na nią prosto po pracy, taka wiecie nie wyszykowana na randkę tylko jak na spotkanie ze znajomym. To co nas spotkało przeszło nasze oczekiwania. Najpierw umawiając datę spotkania zaproponował "mój Ideał" 1 sierpnia, a ja wybrałam godzinę czyli 17.00godzinę "W" ponieważ oboje interesujemy się historią. Wyobrażcie sobie, umówiliśmy się przy zamku. Przychodzę i widzę z daleka, że mój "Ideał" czeka oparty o zabytkową latarnię i Nagle kiedy podchodzę rozlega się bicie dzwonów i syreny. Miasto praktycznie zatrzymuje się a my patrzymy na siebie i w ułamku sekundy...piorun nas powala z nóg. Taki wybuch naszego osobistego powstania.... króciutka, zapoznawcza kawa skończyła się na trzy godzinnym gadaniu o wszystkim...fascynującym poznawaniu siebie. Pan Ideał odprowadził mnie na przystanek i pocałował w czoło...później były smsy, e-maile i praktyczne codzienne spotkania. 13 miesięcy po tym spotkaniu wzięliśmy ślub :) teraz mój Pan Ideał śpi sobie obok mnie smacznie a ja dziękuję Przeznaczeniu, że tak nas z sobą spiknęło....i dzięki temu mamy wspaniałą córeczkę i rodzinę.

3 komentarze :

  1. Fajna historia miłości, bardzo mi się podoba. Przywołałaś mi zresztą wspomnienia, bo ja też poznałam męża przez internet, w tych czasach to normalne. Rozśmieszył mnie pan z doktoratem- czasem wykształcenie nie ma nic wspólnego z inteligencją i kulturą. A co do portalów randkowych, nadal otrzymuję powiadomienia o chłopakach z okolicy ha ha:). Szkopuł w tym, że już nie jestem zainteresowana. Pozdrowienia dla Pana Ideała!

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka romantyczna chwila, a jednak przeznaczenie istnieje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. historia bardzo fajna:) mam podobna historię :)

    OdpowiedzUsuń