piątek, 29 sierpnia 2014

pierwsza "wizyta" w żłobku

Pierwsze "spotkanie" ze żłobkiem za nami. Było gorzej niż myśleliśmy. Na spotkaniu zapoznawczym myśleliśmy, ze my będziemy siedzieć z panem dyrektorem w gabinecie a córcia będzie w "swojej grupie" i tego rozłączenia się baliśmy a tutaj było całkiem inaczej. Otóż mała jak tylko weszliśmy przestraszyła się pana dyrektora i za nic nie chciała wejść do jego gabinetu pomimo,że próbował ją zwabić tam jeździkiem. No i mąż załatwiałsprawy formalne a ja jeździłam po korytarzach żłobka jeździkiem z małą, która jak tylko zbliżaliśmy się do gabinetu dyrektora ryczała jakby ją obdzierali ze skóry. Po załatwieniach formalnych zaprowadzono nas do "grupy córci", poznaliśmy "ciocie" opiekujące się dziećmi. Mała zaraz dobrała się do klocków i chwilę bawiła się z dziećmi i ciociami, dosłownie 5 minut po czym przypomniała sobie, że rodzice zostali poza dywanikiem i bacznie się jej przyglądają z nieszczęsnym panem dyrektorem a więc wpadław taką histerię, ze 20 minut wyła...rzucała wszystkim itd. Dopiero jak pan dyrektor wyszedł nieco przycichła ale tylko dlatego, ze wzięłam ją na ręce i zaczęłam jej pokazywać zabawki, które lubi czyli układanki, piłki itd. Po godzinie pożegnaliśmy się i wyszliśmy z łkającą małą do domu. Dla małej byłą to trauma i dla nas też...jak będzie w poniedziałek....nie mam pojęcia. Na razie zapadła decyzja, że przez pierwszy tydzień będzie zostawała na dwie-trzy godziny i będę ją odbierać.Czyli śniadanie, zabawy, zupka i do domu o 11.00. Pan dyrektor powiedział, żeby zrobić tak przez dwa, trzy dni ale ja stwierdziłam, że lepiej będzie jak tydzień tak pochodzi i ochłonie z pierwszego wrażenia a później zostawię ją już na spanie. Dodam, że pierwszy raz były też inne dzieci i żadne tak nie płakało jak nasza, chociaż tam te były troszkę starsze bo miały skończone 2 lata a nasza ledwo 1,5 roku przekroczyła.
Teraz po tej wizycie zabieram małą do "przyjemnych"miejsc by wyjście z domu kojarzyło się jej pozytwnie...czyli dwa razy odwiedziłyśmy centrum rozrywki z basenami piłeczkowymi (takie są też w żłobku) ze zjeżdżalniami itd. nawet na giełdzie kwiatów byłyśmy bo obie uwielbaimy kwiaty i w skrytości przed mężem kupiłam sobie kaktusa bo uwielbiam te kwiaty a on nie lubi, więc hoduję kaktusa za ksiązkami na regale w pokoju córki. Daję małej miesiąc, jeśli po miesiącu będzie źle znosiła pobyt w żłobku rezygnujemy. Dziecko jest dla nas najważniejsze.

8 komentarzy :

  1. U nas co prawda przedszkolne tematy ale dwa lata temu próbowałam zostawiać Migotkę w żłobku, gdy Babci wypadł dysk i nie mogła się małą opiekować. U nas się nie udało też nie chciałam małej męczyć. Nie ma co robić tego na siłę,

    OdpowiedzUsuń
  2. moja idzie od poniedziałku do przedszkola, jak tez sie nie zaaklimatyzuje to Ją wypisze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może niech jej się dyrektor nie pokazuje na oczy przez tydzień to przyjmnie to lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, ciężko mi coś napisać, ponieważ nie znam Waszej sytuacji- czy posyłacie Małą do żłobka, bo wracasz do pracy, czy dlatego, że chcecie, żeby miała kontakt z dziećmi?
    W każdym razie też jestem zdania, że nic na siłę- ale ten miesiąc, nawet półtora sobie jednak dajcie- jedne dzieci adaptują się do nowych warunków szybciej, innym zajmuje to ciut więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba będzie ukryć gdzieś dyrektora, jak co!

    OdpowiedzUsuń